Hejo,
hejo! Nowy rozdział jest! Mam do was pytanko. Dlaczego nie komentujecie?!
Czekam, czekam i nic. Obraziliście się, że nie było rozdziału jakiś czas? :(
***
Była ósma rano, sobota, a my z Dor już nie spałyśmy.
- Ach, walentynki!- Powiedziała Dor, robiąc przy tym taką minę, że parsknęłam
śmiechem.- Nienawidzę ich, bo nie mam chłopaka!
- Nie martw się, masz jeszcze czas, żeby znaleźć tego swojego księcia z bajki.
To że ja mam chłopaka, nie znaczy, że ty już też musisz mieć.
- Wiem przecież, ale ja nie mogę patrzeć na te wszystkie przytulające się i
całujące pary. Ale opowiadaj co wy z Billem planujecie?
- Nic. Wiesz, który to Daniel Hulk?
- No wiem i co?
- On jest obrońcą i kapitanem. Za przystojny to on nie jest i dziewczyny nie
ma, więc zorganizował dziś trening od dziewiątej do siedemnastej!-
Powstrzymałam się od krzyku, żeby nie zbudzić pozostałych.
- Co?! To jakiś obłęd! Osiem godzin? Przecież po takim treningu Billowi nie
będzie się chciało nigdzie wyjść! Będzie padnięty! Na twoim miejscu poszłabym
do Daniela i ładnie poprosiła o zmianę terminu, a jak prośba nie podziała to
zmuś go siłą!
- A żebyś wiedziała, że tak zrobię.- Wstałam i poszłam pod prysznic.
***
Chciałam poszukać Daniela, ale on na szczęście siedział w pokoju wspólnym.
- Cześć Daniel.
- Yy.. Cześć. Ja cie znam?
- Pewnie nie. Jestem Lily, Lily Evans, na drugim roku. Chodzę z Billem
Cormaciem, ścigającym.
- Aha, tak kojarzę. Mów szybko o co chodzi, bo Bill nie byłby zadowolony, jakby
zobaczył, że z tobą rozmawiam.- Wyprostował się w fotelu i wbił we mnie wzrok,
zobaczyłam dziwny błysk w jego oczach.
- Weź przestań, nie jest taki. Słuchaj, mógłbyś przesunąć dzisiejszy trening na
przyszłą sobotę lub jakoś w tygodniu? Wiesz dziś są walentynki i chcieliśmy je
z Billem spędzić razem.
- O co ci chodzi? Jaki trening? Specjalnie nie ustalałem na dziś treningu, bo
tylko ja z drużyny nie mam dziewczyny.
- Jak to?
- No tak to. Może Bill cię okłamał? Znam go trochę i wiem, że z żadną
dziewczyną nie był dłużej niż rok, bo był z jedną, ale zaraz zakochiwał się w
drugiej i tak w kółko. Dam ci dobrą radę. Lepiej uważaj na niego.
- Och, dzięki za radę!- Prychnęłam i odeszłam.
***
„A może on ma rację? Może Bill rzeczywiście taki jest? Zaraz, zaraz skoro tylko
Daniel nie ma dziewczyny, to znaczy, że Potter ma?”
Weszłam do dormitorium, usiadłam na parapecie i myślałam cały czas o tej
rozmowie.
- Lily? Coś się stało?- Zapytała Dorcas.
- Dlaczego miałoby coś się stać?
- Bo zawsze jak coś się stanie siadasz na parapecie. Rozmawiałaś z Danielem.
Wiem to.- Dodała widząc, że chcę powiedzieć „nie”.- Co ci powiedział?
- Okazało się, że Daniel nawet nie wie o rzekomym treningu.
- Jak to? Bill cię okłamał?
- Sama już nie wiem, ale to nie wszystko. Podobno Bill jest uwodzicielem i z
żadną swoją dziewczyną nie był dłużej niż rok, bo zaraz zakochiwał się w
drugiej.- Starałam się nie rozpłakać, ale to było silniejsze ode mnie.
- Lily nie płacz słyszysz? Nie wierzę w to i ty też nie powinnaś dopóki nie
porozmawiasz z Billem i nie wyjaśnisz. Zamiast rozpaczać myśl pozytywnie, a
może Bill zmyślił trening, aby ci zrobić niespodziankę?
- Możliwe, ale Hulk gadał z sensem.
- On jest głupi i tyle. Brak dziewczyny mu doskwiera i gada głupoty.
Wybuchnęłam śmiechem. Jak dobrze, że mam taką przyjaciółkę, nie mija chwila
smutku, a ja już płaczę ze śmiechu. Cudownie mieć kogoś takiego przy sobie.
***
Całą sobotę przegadałyśmy z Dor, Ann i Alicją spacerując po zamku i ośnieżonych
błoniach. Gdy wróciłyśmy do pokoju wspólnego, aby się ogrzać, wpadł z impetem
przyjaciel Billa, George.
- Lily! Biegnij szybko do mojego dormitorium! Bill tam jest kazał ci przyjść
samej, nawet beze mnie!
- Ale..
- .. no idź!
Pobiegłam tak szybko jak mogłam. Weszłam do pokoju, sądząc, że zastanę Billa
chorego, połamanego lub co gorsza na łożu śmierci. Miałam przed oczami
najczarniejsze scenariusze. W pokoju było zupełnie ciemno.
- Bill? Jesteś tu? Jeśli to jakiś głupi żart, żeby mnie wystraszyć, to ci się
udał. Bill!
Nagle ktoś za pomocą różdżki pozapalał świeczki, porozstawiane wokół łóżka
chłopaka, na którym on leżał trzymając wielkiego misia na brzuchu.
- A co tu się dzieje?- Zapytałam.
- Niespodzianka dla najpiękniejszej i najcudowniejszej dziewczyny na świecie.
- Ojeju jak tu romantycznie! Widać, że się postarałeś!
- Dla ciebie wszystko. Chodź, usiądź, nie stój tak.
Usiadłam i przytuliłam się do niego.
- Wybacz, że tak skromnie, tylko miś. Uznałem, że nie drogie prezenty, tylko
zaangażowanie i poświęcenie są dowodem miłości.
- Poświęcenie? No tak poświęciłeś dla mnie sobotę. Przepraszam. Przecież mogłeś
spędzić ją z kolegami, a mi dać bezceremonialnie tego misia, a jednak wybrałeś
mnie. Powiedz czemu?
- Nawet nie żartuj w ten sposób. Z kolegami mogę spędzać całe dnie, a
walentynki są tylko raz do roku.
Nastała chwila ciszy, którą postanowiłam przerwać. Serce waliło mi jak młotem,
jak wtedy, gdy James prosił mnie o chodzenie. Po raz pierwszy się zakochałam.
Chcę mu to powiedzieć, ale co jeśli on mnie nie kocha? Czy wtedy wszystko
pryśnie jak bańka mydlana? Mówił mi, że się we mnie zakochał, ale w pół roku
mógł się przecież ODkochać. Nie ważne co on myśli, ważne, że mu to powiem
teraz, zaraz.
- Bill?- Spojrzałam mu głęboko w oczy.- Kocham cię.
Na początku nic nie mówił tylko patrzył na mnie jakbym powiedziała coś
niepowtarzalnego, ale po chwili odpowiedział.
- Ja ciebie też, a nawet mocniej.- Pocałował mnie, to nie był nasz pierwszy
pocałunek, ale się czułam nieziemsko, w ten cudowny wieczór.
- Wiesz? Dowiedziałam się dzisiaj czegoś ciekawego.
- Tak? A czego?
- Tylko się nie złość. Dowiedziałam się, że.. jesteś uwodzicielem i nigdy z
żadną dziewczyną nie byłeś dłużej niż rok, bo zaraz zakochiwałeś się w
drugiej.- Zdziwiłam się, że powiedziałam to na jednym wydechu.
- Co?! O czym ty mówisz?! To nie prawda! Kto ci to powiedział?! Ten idiota
Potter?!
- Nie! Przecież nadal się do niego nie odzywam!
- To kto?!
- Daniel Hulk!
- Ten brzydal, co nie ma dziewczyny?! On jest ewidentnym kłamcą! I ty mu
uwierzyłaś?!
- Nie! Chciałam się tylko upewnić, a co jeśli by mówił prawdę?!- Łzy napłynęły
mi do oczu, ale starałam się być dzielna. Wstałam i chciałam wyjść jak
najszybciej.
- Nie Lily czekaj!- Podbiegł i chwycił mnie w ramiona, chciałam mu się wyrwać.-
Poczekaj. Przepraszam cię za ten wybuch gniewu. Kocham cię i nigdy bym ci
czegoś takiego nie zrobił. Nie jestem uwodzicielem. Wiesz czemu? Bo jesteś moją
pierwszą dziewczyną.- Przytulił mnie tak mocno, że prawie zgniótł mi żebra.
- To dlaczego Daniel tak powiedział? Podobno długo się znacie?
- Taak normalnie tak długo, że od pół roku, od sprawdzianów Quidditcha.
- Ale to wstrętny kłamca!
- Wiem i jutro się z nim rozprawię.
- Nie Bill proszę cię. Nie chcę, żebyś przeze mnie miał kłopoty i jeszcze
wyleciał z drużyny.
- Dobrze zapomnijmy o tym już. Najważniejsze, że sobie wyjaśniliśmy.
- Dokładnie.
Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmawianiu głównie o Potterze, wydaje mi się,
że Bill jest zazdrosny o niego, i przytulaniu się w blasku świec, które o dziwo
się nie wypaliły. Wróciłam do pokoju grubo po północy, dziewczyny spały, więc i
ja się położyłam.
***
Następnego dnia wstałam i obudziłam Dorcas, Ann i Alicję, bo oczywiście
musiałam im zdać relacje.
- Rzeczywiście Bill zaplanował romantyczny wieczór.- Powiedziałam.
- Widzisz? A nie mówiłam? A ty od razu, że on uwodziciel itepe.- Uśmiechnęła
się Dorcas.
- Wiem, wiem.
- Nie musisz nam zdradzać szczegółów prawda dziewczyny?- Zaczęła Ann.
- Ale..
- .. Dor! Niech chociaż to będzie ich tajemnicą, jeżeli Bill się jeszcze nie
wygadał swoim kumplom!- Tym razem wtrąciła się Alicja.- Chociaż nie ukrywam też
bym chciała wiedzieć.
- Ale co to za tajemnica?- Uśmiechnęłam się.- Weszłam do pokoju leżał tam Bill
z miśkiem na brzuchu, dał mi go i siedzieliśmy tak przytuleni, rozmawialiśmy
tak jak na normalnej randce, ale cały czas myślałam o Jamesie.- Dziewczyny
wytrzeszczyły oczy.- Tak o nim. Daniel powiedział, że tylko on z drużyny nie ma
dziewczyny, czyli James ma. Miałam dziwne uczucie w sercu, jakby kłucie.
- To się nazywa zazdrość Lily.- Powiedziała nasza romantyczka Ann.
- Nie jestem o niego zazdrosna!- Oburzyłam się.- Kocham Billa i nikogo innego
jasne?
Dorcas chciała coś powiedzieć, ale nagle zza drzwi dobiegły nas stłumione
szepty i hałasy.
- James uważaj, bo nas usłyszą.- Syknął jakiś chłopak.
- Łapo wyluzuj nie dowiedzą się o naszej obecności.
Łapo? Kim jest łapa? I co James robił pod drzwiami? Dlaczego podsłuchiwał? Ale
mu się oberwie! Wstałam i podeszłam do drzwi, otworzyłam je, ale tam już nikogo
nie było. Pewnie się domyślili, że coś jednak usłyszałyśmy.
Perspektywa Jamesa:
- Uf, mało brakowało, a by nas zdemaskowały.
- Mówiłem wam, że to zły pomysł.- Odezwał się Remus zza książki.
- Remusie ty i te twoje „mówiłem wam” wyluzuj trochę adrenaliny ci nie
zaszkodzi.
- Co nazywasz adrenaliną? Podsłuchiwanie dziewczyn?
Postanowiłem go zignorować. Zbliżała się pełnia i stawał się drażliwy.
- Chłopcy popieram Remusa.- Wtrącił się Frank.
- Ty też przeciwko nam?!- Krzyknął Syriusz.
- Nie, ale jeśli wam zależy na nich to nie róbcie takich rzeczy.
- Gdzie Peter?- Zmieniłem temat.
- W kuchni.- Odpowiedział jakby obrażony Remus.
Frank bez słowa wstał i zaczął się stroić, perfumować.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak zamierzam zaprosić Alicję na spacer. Od początku wydała mi się fajną
dziewczyną. Chcę ją bliżej poznać.
- Tylko wróć na noc!- Zaśmiał się Syriusz za co skarciłem go spojrzeniem.
- Zaproszę ją po śniadaniu, a poza tym nie będziemy spacerować cały dzień.-
Uśmiechnął się Frank.
- Chyba dojrzewasz Łapciu, bo myślisz tylko o jednym.- Powiedziałem.
- Nie tylko. O Quidditchu również!- Zrobił oburzoną minę.
Perspektywa Lily:
- Dziewczyny nie pokazywałam wam, bo zaraz byście zaczęły coś gadać.-
Wyciągnęłam pudełeczko z szuflady.- Dostałam to od Jamesa na święta.
- Wesołych świąt James.- Przeczytały jednocześnie dziewczyny.
- Jaki piękny!- Zapiszczały blondwłose.
- Jest mega!- Zawtórowała czarnowłosa.
- Tak, ale nie zamierzam go nosić.
- Dlaczego?!- Oburzyła się Dorcas.
- Bo co by powiedział Bill? To po pierwsze, a po drugie nadal nie wybaczyłam
Potterowi tej sytuacji jeszcze z początku roku szkolnego.
- Lily! To było wieki temu!- Krzyczała Ann.
- Wcale nie! Tylko pół roku!
- Aż. Aż pół roku Ruda.- Powiedziała ostro Dorcas.
- Dobra skończmy tą dyskusję i chodźmy na śniadanie.- Zaproponowała Ann.
Schowałam naszyjnik do pudełka, a potem do szuflady, tam gdzie jego miejsce.
Zeszłyśmy do Wielkiej Sali była tam już większość uczniów.
- Ach! Zapomniałam. Zanim nam przerwano podsłuchiwaniem rozmawiałyśmy o
Jamesie. Któraś z was wie, że on ma dziewczynę? Jak tak to kogo?
- Wcale nie jesteś zazdrosna.- Powiedziała Dorcas.- Oczywiście, że wiem. Chodzi
z Caroline z trzeciego roku.
- Kuzynką Billa?- Zdumiałam się.
- Tak. Serio nie wiedziałaś? Nawet ja takie rzeczy wiem, a nie znam Jamesa tak
dobrze jak Dor.- Oznajmiła mi Ann.
Przerwałyśmy rozmowę, bo właśnie dosiedli się chłopcy.
- Czyżbyście rozmawiały o nas?- James usiadł obok mnie i pogładził mnie po
włosach.
- Nie Potter i zostaw mnie. Co na to powie Caroline?
- Nie jestem już z nią. Zerwaliśmy wczoraj. Ona zakochała się w jakimś
Puchonie.
- Ojej jak mi NIE jest przykro.- Uśmiechnęłam się.
- Śmieszne.
Znowu musieliśmy przerwać rozmowę, bo powstał dyrektor i przywołał gestem
ciszę.
- Moi drodzy uczniowie! Pragnę was poinformować, iż pierwszego dnia wiosny
odbędzie się bal. Impreza rozpocznie się o godzinie dziewiętnastej i będzie
trwać całą noc. Można przyjść samemu lub z osobą towarzyszącą. Szczegóły będą
wisiały na tablicach ogłoszeń w pokojach wspólnych. A teraz smacznego!
Dyrektor usiadł, a James zaczął swoje.
- Kochanie pójdziesz ze mną na ten bal?
- Nie i nie jestem twoim kochanie! Faceci.- Dodałam pod nosem.
- Dorcas a ty zechciałabyś pójść ze mną?- Zapytał Syriusz czarnowłosą.
- Jasne czemu nie.
- Ann a ty zechciałabyś pójść ze mną?- Zapytał Remus blondynkę.
- Pewnie.- Dziewczyna zarumieniła się.
- Alicjo przeszłabyś się ze mną na spacer?- Zapytał Frank.
- Oczywiście. To idziemy?- Uśmiechnęła się dziewczyna.
Oboje wstali i poszli na błonia. Ja z resztą dziewczyn wróciłyśmy do pokoju
wspólnego, a chłopcy zostali w Wielkiej Sali.
Perspektywa Jamesa:
- Chłopcy jak wy to robicie, że wam dziewczyny nie odmówiły?- Zapytał James
- My im nic nie zrobiliśmy pół roku temu.- Odezwał się Remus.
- Właśnie pół roku temu!- Oburzyłem się i wyszedłem z Wielkiej Sali, a chłopcy
poszli za mną.
Perspektywa Lily:
- Hej Lily to jaką sukienkę zakładasz? Chcę wiedzieć jaki krawat dobrać.-
Powiedział Bill.
- Słucham? Ale mnie nikt nigdzie nie zaprosił.- Odwróciłam się na pięcie i
poszłam do dormitorium zostawiając osłupiałego Billa samego.
***
Dorcas pisała list do rodziców, Ann słuchała muzyki, a ja czytałam książkę,
Alicji nadal nie było. Nagle ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź
wszedł. Był to Bill trzymający różę w ręku. Uklęknął przede mną na jedno kolano
i powiedział.
- Lilianne Evans czy zechciałabyś pójść ze mną na bal?
- No teraz rozumiem. Oczywiście, że pójdę z tobą.
Bill pocałował mnie i wyszedł tak szybko jak przyszedł. Bal dopiero za miesiąc,
a on już mnie zaprasza. Naprawdę musi mu na mnie zależeć. Ciekawe z kim pójdzie
Potter?
- Hej dziewczyny.- Powiedziała Alicja, która dopiero co wróciła.
- No jesteś nareszcie.- Powiedziała Ann.- I jak było?
- Cudownie! Mam z nim tyle wspólnego! Nie dość, że jest zabawny i przystojny to
jeszcze rozumie mnie jak nikt inny! A w dodatku zaprosił mnie na bal!
- To super!- Powiedziałam i znowu zagłębiłam się w książce.
Perspektywa Jamesa:
- No, no, no. Jest nasz belmondo. I jak było na randce?- Zapytał Syriusz
Franka.
- To nie była wcale randka. Po prostu spacer. Było świetnie. Rozmawialiśmy,
śmialiśmy się. Mamy ze sobą dużo wspólnego. Chyba się w niej zakochałem. Tak,
tak na pewno się w niej zakochałem.- Powiedział Frank bardziej do siebie niż do
nas.
- To szczęściarz z ciebie.- Powiedział Syriusz.- Ja za to zakochałem się w
Dorcas. Zobaczycie po balu będziemy razem.
- Haha! Syriuszku! Ty i Dor? Przecież ona uparcie twierdzi, że cie nie lubi.-
Zaśmiałem się.
- Tak? To dlaczego zgodziła się ze mną pójść?
- Bo wie, że nikt inny jej nie zaprosi?- Powiedziałem.
- To twoja przyjaciółka i ty tak o niej mówisz? Ale nie ważne. Chcesz się
założyć, że po balu będzie ze mną?
- Dawaj, ale jeśli będzie z tobą masz jej nie skrzywdzić, bo jak powiedziałeś
jest moją przyjaciółką. O dwie butelki piwa kremowego.
- Spoko. Frank przecinaj.
„No ciekawe czy Dor z nim będzie?”-Pomyślałem.
Dopiero zobaczyłam, że jest błąd. W pewnym momencie ma być "zapytałem", zamiast "zapytał James". Przepraszam. ;)
OdpowiedzUsuńEJJ jak ja lubię takie romantic story maj dir <3 :* Idę sprzątać pokój i czytam dalej!
OdpowiedzUsuńChloe Ann Wolf
( http://j-and-l-forever-togheter.blogspot.com )