niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 26

Wreszcie notka! :D Mam nadzieję, że czekaliście cierpliwe. :) W końcu im dłużej się na coś czeka, tym bardziej się to docenia. :P A więc.. Jest parę spraw:
1) James się zmienia! :D Nadal jest dziecinny (jak każdy chłopak xD), ale próbuje też wydorośleć, co mu nie wychodzi. Staje się bardzo, ale to bardzo zboczony. Chce tym zaimponować Lily, ale nie tylko, bo innym przyjaciołom też. Również coraz częściej ją podrywa itd. Jak zauważyliście nasza główna para często się całuje. Otóż wcale to nie znaczy, że niedługo będą razem. :) James będzie musiał się strasznie postarać, żeby zdobyć Lily, a to trochę potrwa. :P
2) Wiem, mało jest Remusa, Ann, Alicji, Franka i Petera. Obiecuję, że będzie ich coraz więcej i więcej. Musicie się uzbroić w cierpliwość. :)
3) Cieszę się, że parę osób zainteresował mój blog. :) Prawie 3000 odwiedziło go, ale i tak wiem, że tylko 1/3 czyta. To nic. Dla mnie liczy się, że chociaż parę osób czyta i komentuje. :)
4) Chloe Ann Wolf co do twojego któregoś komentarza. Nie, w latach 70. Nie istniał Disneyland. Powstał on w 1992 roku w Paryżu, ale mam nadzieję, że nie obraziłaś się na mnie za to czy coś podobnego. Po prostu ubarwiłam trochę moje opowiadania. :P
5) Komentujcie! Komentujcie! Komentujcie! :D
Pozdrawiam, Ginny. :)
***
- Chris? Co ty tu robisz?!
- Jaki Chris? Lily o czym ty gadasz?- Zapytał James.
- Cicho siedź! Chris dlaczego tu przyszedłeś?- Zapytałam.
Nagle jakby wokół mnie nie było nikogo, zostałam tylko ja i Chris. Był ubrany tak samo jak go ostatnio widziałam, w dniu, gdy odłączył się od sprzętu medycznego. Biała bluzka z krótkim rękawem, jeansy, czerwone trampki.
- Co ty tu robisz?- Powtórzyłam pytanie.
- Chcę cię ostrzec.
- Ale przed czym? Jestem bezpieczna.
- Na razie. Lily proszę cię uważaj na siebie. Obiecaj mi to.
- Obiecuję, ale odpowiedz mi na pytanie. Dlaczego tu przyszedłeś?
- Nie słuchasz mnie? Chcę cię ostrzec. Duchy zmarłych wracają na ziemię tylko dlatego, że mają jeszcze jakąś sprawę do załatwienia. I ja taką mam.
- A jak tam jest?- Zapytałam zaciekawiona.
- Wszędzie jest biało. Ludzie dostają skrzydła, dzięki którym mogą latać, ale poza tym jest tak jak na ziemi. Jesz, pijesz, śpisz, pracujesz, masz własny dom, możesz przygarnąć jakieś zwierzątko jeśli chcesz, spacerujesz po parku. Z tym, że tutaj nie ma złych ludzi, wszyscy są dobrzy, a źli trafiają do piekła.
- Potrafię to sobie wyobrazić.- Zamyśliłam się.
- Muszę już iść. Pomyśl od czasu do czasu o mnie. A póki co pamiętaj wystrzegaj się tych, których uważasz za przyjaciół, bo to oni mogą okazać się najgorszymi wrogami.- I odszedł. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i czułam jak osuwam się na podłogę. Potem słyszałam jakby przez mgłę jak ktoś woła moje imię. Był to męski głos, zapewne pana Meadows. Czułam jak ktoś mnie bierze na ręce i mówi:
- Trzeba ją zabrać do łazienki i ocucić, najlepiej zimną wodą.
„James”- pomyślałam.
W tamtej chwili urwał mi się film. Nie wiem co się dalej działo. Gdy się obudziłam leżałam „w swoim” pokoju, był poranek, a słońce mocno ogrzewało moją twarz. Miałam przed oczami zamazany obraz, ale widziałam, że ktoś siedzi przy moim łóżku. Usiadłam i przetarłam oczy. Całą noc siedział przy mnie James. „On jest taki słodki, kiedy śpi.” Siedział na krześle, a ręce i głowę miał oparte o moje łóżko. Zaczęłam go delikatnie drapać po ramieniu, żeby się zbudził.
- James.- Zaczęłam mówić takim głosem, jakbym była jego mamą i budziła go do szkoły.- Pora wstawać już jest dzień.
- Jeże pieś mint.- Wymamrotał.
- Co?- Zaśmiałam się.- James! Jest siódma rano, wstajemy mistrzu!- Krzyknęłam i wstałam. Byłam pełna energii. Zaczęłam biegać po pokoju, ubierać się, czesać, a James nadal spał. Wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Słuchaj.- Szepnęłam mu do ucha, na co chłopak mruknął.- Jeśli teraz nie wstaniesz nie dostaniesz buziaka.
- I tak mi nie dasz.- Prychnął.
- Okej, nie chcesz to nie, a miał być w usta.- Powoli szłam w stronę drzwi. James wstał, więc zaczęłam uciekać. Gonił mnie po całym piętrze, a ja się śmiałam na głos. W końcu złapał mnie i obrócił przodem do siebie.
- Coś obiecałaś.- I wskazał palcem na usta.
- Za karę dostaniesz w policzek, bo za późno wstałeś.- Zaśmiałam się, cmoknęłam go w policzek i zeszłam na dół.- Mógłbyś obudzić dziewczyny? Ja zrobię śniadanie.- Krzyknęłam, gdy byłam już na dole.
Zaczęłam krzątać się po kuchni i wymyślać co zrobić na śniadanie. Po chwili wymyśliłam, że po prostu zrobię jajecznicę. Nagle usłyszałam głośne chrapnięcie- „Państwo Meadows nie są w pracy?”- Poszłam do salonu, żeby zobaczyć kto tam śpi. Okazało się, że to Peter- „Ale gdzie reszta chłopaków?”
- Lily!- James zaczęłam mnie wołać z góry.
Poszłam do niego, bo chciałam się dowiedzieć, co on ode mnie chce.
- Co? Chciałam zrobić jajecznicę. A w ogóle czemu Peter śpi w salonie?
- Chodź zobacz.
Poprowadził mnie do pokoju Ann. Byłam zszokowana tym, co zobaczyłam. Dziewczyna spała w jednym łóżku z Remusem! Alicja spała w pokoju z Frankiem, a Dorcas..-„Nie wierzę, tylko nie z nim!”- .. z Syriuszem.
- Ja pierdziele! Co tu się działo? Ja tylko zemdlałam na parę godzin, a tu takie rzeczy!
- Nie cieszysz się, że twoje przyjaciółki w końcu straciły dziewictwo?- Zaśmiał się.
- Wiesz co? Zrobiłeś się strasznie zboczony! One takie nie są to raz, a dwa idą dopiero do czwartej klasy! Mają czternaście lat! Opanuj się! Chciałbyś, żeby twoja córka robiła to w tym wieku?!
- Lil przecież żartuję.- Zaczął przepraszać.- Na żartach się nie znasz?
- Widocznie nie. Masz kolejną karę, bo musisz mi pomóc nakryć do stołu.
Z zadowoleniem na twarzy zszedł ze mną do kuchni. Zrobiliśmy wspólnie jajecznicę, nakryliśmy do stołu i poszliśmy obudzić naszych przyjaciół.
- Czekaj mam pomysł.- Chwyciłam Jamesa za rękaw, gdy ten chciał zapukać do drzwi Ann.
Wciągnęłam dużo powietrza i na cały głos krzyknęłam, tak żeby wszyscy na pewno słyszeli.
- Wstawać leniuchy już ósma!- Biegałam po piętrze i z impetem otwierałam wszystkie drzwi.
- W szeregu zbiórka!- Krzyknął James, gdy wszyscy znaleźli się na korytarzu.- Gdzie jest szeregowy Black?!
- Śpi.- Odpowiedziała rozbawiona Dorcas.
James poszedł po Syriusza. Usłyszeliśmy tylko huk i chłopak wybiegł z pokoju.
- Zaraz będzie.- Oznajmił.
Syriusz przyszedł tylko w spodniach od piżamy, bez koszulki. Nie był zbyt umięśniony, ale widać było lekki zarys „kaloryfera” na jego brzuchu.
- Jak ci zaraz zawale gonga w ryj to zobaczysz!- Krzyknął unosząc pięść.
- Też cię kocham skarbie. Nie denerwuj się tak mój ty Syriuszku.- James zaczął udawać dziewczęcy głos.
Wszyscy się śmialiśmy z tej sceny, nawet Syriusz. Potem zeszliśmy na dół i zjedliśmy śniadanie. Resztę tygodnia spędziliśmy razem. Niby chłopcy przyjechali na wakacje do Jamesa, ale to wyglądało jakby rzeczywiście przyjechali do Dor. Robiliśmy sobie masę zdjęć, żeby było co wspominać. Nadszedł czas wyjazdu i każdy pojechał do swojego domu. Przed pożegnaniem ustaliliśmy, że dwa dni przed rozpoczęciem roku spotkamy się wszyscy w Trzech Miotłach. Gdy wróciłam do domu opowiedziałam cały tydzień rodzicom. Ominęłam parę wątków, ale tylko parę i to tylko tych miłosnych. Petunii oczywiście nie było. W roku szkolnym bardzo często spotykała się z tym całym Vernonem, ale w wakacje to wracała do domu tylko na noc, i żeby się przebrać, bo nawet śniadania jadła u niego. Te półtora miesiąca minęło jak z bicza trzasnął. Pod koniec sierpnia leżałam koło północy u siebie w pokoju na łóżku i myślałam o zbliżającym się roku szkolnym.
- Boże! Za tydzień wrócę znowu do szkoły i znowu trzeba będzie wstawać o siódmej! Ale z drugiej strony spotkam się z innymi uczniami, no i nauczycielami i pracami domowymi, a przede wszystkim z magią.- Pomyślałam i po chwili zasnęłam. 

czwartek, 6 listopada 2014

:)

A więc tak. Rozdział wstawię po 18.11, ponieważ mam konkursy przedmiotowe i muszę się uczyć. Poza tym są jeszcze prace domowe, kartkówki, sprawdziany. Musicie zrozumieć. :) Jakoś Wam to wynagrodzę. :) Już nawet mam pomysł jak. :) A tymczasem trzymajcie za mnie kciuki 13.11 i 18.11. To są moje konkursy. :) Nauki meeega dużo, ale może dzięki temu nie będę musiała pisać któregoś egzaminu gimnazjalnego hehe. :P
Pozdrawiam, Ginny. :)

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział XXV

Czternastego lipca znalazłam się w Dolinie Godryka. Było bardzo gorąco, a ja musiałam chodzić z wielkim, wypchanym plecakiem. Szukałam domu numer pięćdziesiąt osiem. Przechodziłam obok „mini parku”, gdy zobaczyłam Remusa. Zdziwiła mnie jego obecność w Dolinie Godryka, ponieważ mieszkał zupełnie gdzie indziej. Chciałam się dowiedzieć co tu robi, więc zawołałam go:
- Ej Remus!
- O hej Lilka. Co ty tu robisz?- Zapytał równie zdziwiony.
- Właśnie idę do Dorcas. Mam u niej spędzić cały przyszły tydzień. Ann i Alicja też mają być. A ty? Co TY tu robisz?
- Ja i reszta chłopaków mamy spędzić cały przyszły tydzień u Jamesa.- Zaśmiał się.- Ale się złożyło!
- No to niezły zbieg okoliczności. Dobra muszę lecieć, bo pewnie reszta dziewczyn już na mnie czeka i się denerwuje, a ja nie mogę odnaleźć domu numer pięćdziesiąt osiem. Może przypadkiem wiesz gdzie to?
- A wiem.- Odpowiedział.- Musisz przejść na drugą stronę ulicy i to będzie pierwszy dom za rogiem.
- Dzięki. No to miłego tygodnia.- Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- I nawzajem.
Pomachaliśmy sobie na pożegnanie i poszliśmy, każdy w swoją stronę.
***
„Numer pięćdziesiąt osiem. Dom państwa Meadows.” pomyślałam, gdy popatrzyłam na tabliczkę na drzwiach pewnego domu . Przeszłam przez bramkę i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi zdenerwowana Dorcas.
- Lily gdzieś ty była?! Denerwowałam się, że coś ci się stało!
- Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć twojego domu.
- Dobra nie ważne! Najważniejsze, że jesteś tu cała i zdrowa. Chodź pokażę  ci pokój, w którym spędzisz najbliższy tydzień.
W korytarzu zdjęłam buty i podążyłam za przyjaciółką. Dom był dziwnie urządzony, ponieważ musiałyśmy przejść przez całą kuchnię i salon, aby dojść do schodów. Wiedziałam, że Dorcas jest bogata, w końcu jej tata pracował w Ministerstwie Magii. Mimo to nie było tego aż tak widać. W kuchni stał blat koloru kości słoniowej, kuchenka gazowa oraz lodówka. W blacie zamontowany był dość duży, prostokątny zlew, a nad nim wisiały cztery szafki, w których najprawdopodobniej były naczynia. Na środku stał ciemnobrązowy stół, z sześcioma krzesłami. Podłoga była wyłożona jasnymi kafelkami. Do salonu przechodziło się przez wielki łuk. Tam po prawej stronie stała czteroosobowa, czarna kanapa. Przed nią stał jasny stolik, a po obu jego stronach stały również czarne fotele. Po lewej stronie zaraz obok wejścia do kuchni stała czarna komoda, a na niej zdjęcia Dorcas i jej brata. Obok była niewielka półeczka, na której stał telewizor. Na podłodze znajdowała się kremowa wykładzina. Tuż obok telewizora znajdowały się drzwi, za którymi były schody wiodące na górę. Na piętrze mieściło się pięć pokoi, z czego trzy były pokojami gościnnymi. Pierwszy pokój po lewej był mój, następny był Ann, a ostatni Alicji. Po prawej stronie znajdowały się pokoje Dorcas i Lewisa, a między nimi łazienka.
- Rozpakuj się i przyjdź do mojego pokoju.- Powiedziała Czarna i mnie przytuliła.- Jak się cieszę, że przyjechałaś.
- Ja też się cieszę.- Powiedziałam i weszłam do pokoju.
Był bardzo mały. Po prawej stronie stało jednoosobowe łóżko i podłużna szafa, a po lewej niewielkie biurko, półka z książkami i komoda. Ściany i dywan były białe. Szybko włożyłam wszystkie ciuchy do szafy i poszłam przywitać się z dziewczynami. Pokój Dorcas nie różnił się niczym od mojego, poza tym, że ona miała u siebie balkon i na jednej ścianie mnóstwo plakatów, a na drugiej nasze zdjęcia.
- Hej dziewczyny!- Powiedziałam i przytuliłam je wszystkie.- Jak tam? Gotowe na tydzień pełen wrażeń?- Zaśmiałam się.
- No pewnie!- Odpowiedziały równocześnie.
- Wiecie kto jeszcze będzie się świetnie bawił?
- No kto?- Zapytała Ann.
- James, Syriusz, Remus, Peter i Frank.
- Jak to?
- No tak to. Gdy szłam tutaj w tym „mini parku” spotkałam Remusa i powiedział mi, że mają spędzić ten tydzień u Jamesa. Nie wątpię, że już wszyscy wiedzą o nas, i że nas odwiedzą któregoś dnia.
- To na pewno.- Powiedziała Dorcas.- Ale mnie to nie przeszkadza, a wam?
Energicznie pokręciłyśmy głowami.
- To zabawę czas zacząć!- Krzyknęła rozbawiona Alicja.
Dor włączyła muzykę i zaprosiła nas do tańca. Wszystkie tańczyłyśmy jak jakieś pokręcone. Nasza mała impreza skończyła się dwie godziny później. Byłyśmy strasznie zmęczone tańcem, więc poszłyśmy do ogrodu pokąpać się w basenie. Ten tydzień zapowiadał się niesamowicie.
***
Leżeliśmy u Jamesa w ogrodzie i się opalaliśmy. Na stoliku stało radio, akurat leciała piosenka Led Zeppelin (
https://www.youtube.com/watch?v=0WzG64syKHA). James zaczął śpiewać. Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy udawać, że jesteśmy tym zespołem. Frank był jak Jimmi Page. Remus jak John Bonham. Ja jak Robert Plans, a James jak John Paul Jones. Peter udawał naszą publiczność. Zabawa była przednia. Niestety musieliśmy skończyć nasz koncert wcześniej niż przewidywaliśmy, bo sąsiad wyjrzał zza płotu i nas skarcił za zbyt głośne zachowanie. Gdy James pokazał mu środkowy palec uciekliśmy jak najszybciej do domu udając, że nic się nie stało. Czekaliśmy w pokoju Pottera aż sąsiad przyjdzie i się poskarży na nas, ale tego nie zrobił. Po kolacji usiedliśmy znowu w ogrodzie i zaczęliśmy rozmawiać o dziewczynach.
- Wiecie co wam powiem?- Zapytał Remus.
- Wolisz chłopaków.- Zażartowałem i odsunąłem się od przyjaciela.
- Skąd wiedziałeś?- Zapytał podchodząc do mnie i łapiąc mnie za kolano.- Nie no nie o tym chciałem powiedzieć. Dziewczyny spędzają ten tydzień u Dorcas.
- Co z tego?- Zapytał Peter.
- Ale ty młot jesteś.- Powiedział James.- W sumie każdy z nas ma dziewczynę, a ty nie.
- Poprawka tylko ja i Remus mamy dziewczyny.- Poprawił Frank.
- Ojej, ale niedługo ja i Syriusz też będziemy mieli.
- Pff.. Syriusz jeszcze okej, bo Dorcas też coś do niego czuje, ale ty i Lily?- Zapytał z drwiną Remus.- Błagam cię, ona ma cię gdzieś.
- No ma mnie gdzieś.. Gdzieś w sercu.- Opowiedział James udając rozmarzonego.
- Przed chwilą powiedziałeś, że Peter to młot, ale to ty nim jesteś.- Powiedziałem.- Ma cię gdzieś znaczyło, że ma cię w dupie. James nie rozumiesz, że robisz sobie złudne nadzieje?!
- Mówcie co chcecie, ale ja wiem, że prędzej czy później będę z Lily. Mogę się nawet założyć.- James wyciągnął rękę, a ja ją uścisnąłem.- Remus przecinaj!
- Nie daję ci konkretnego czasu, bo to byłoby nie fair wobec Lilki, ale przed zakończeniem siódmej klasy okej? Nie znaczy to, że masz z nią zacząć być dopiero w siódmej klasie, możesz to zrobić kiedy chcesz byleby przed zakończeniem siódmej klasy.
- Nie ma sprawy. Zobaczycie, że Lily zakocha się we mnie bez opamiętania.
Temat nagle się urwał i siedzieliśmy w ciszy. Zaraz potem pierwszy usnął Peter, zaraz potem my. Wiedziałem, że James nie zdobędzie Lily przed zakończeniem zakładu.
***
Nie spałyśmy całą noc. Gadałyśmy głównie o chłopakach. Dowiedziałyśmy się, że Dorcas się zakochała w Syriuszu na dobre. Nie chciałabym, aby była ona z Blackiem. On jest podrywaczem i patrzy na pupy wszystkich dziewczyn. Dosłownie. Przyłapałam go raz jak patrzył się na moją, a później stał na korytarzu i oglądał się za wszystkimi dziewczynami, które tamtędy przechodziły, włącznie ze Ślizgonkami. Chyba, że będąc z Dorcas zmieniłby się. Chociaż wątpię, ale nie ma co się martwić na zapas, bo jeszcze razem nie są.
***
Następnego dnia po południu Dorcas uczyła nas grać w Quidditcha. Lewis też z nami grał. Miał siedemnaście lat i był jak to się mówi albinosem. Miał strasznie jasne, prawie białe włosy i niebieskie oczy. Widać było, że ćwiczy, stwierdziłam to patrząc na jego kaloryfer na brzuchu. Chyba mnie polubił, ponieważ często podlatywał do mnie na miotle, uśmiechał się, rozmawiał. Był świetnym bratem. Bardzo troszczył się o Dorcas, widać było, że ją kocha i to z wzajemnością. Rzadko spotyka się takie rodzeństwo. Po obiedzie odwiedzili nas.. Chłopcy. Siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy film. Rodzice Dorcas byli w pracy, a Lewis na randce ze swoją dziewczyną. Nagle ktoś potwornie zapukał do drzwi. Dorcas pobiegła otworzyć.
- Witajcie panienki!- Krzyknął znajomy mi głos. James wszedł do salonu i mnie przytulił.- Moja Lily, moja kochana Lilunia.
- Jeszcze nie twoja.- Powiedziałam odpychając go.
- Jeszcze? Znaczy, że kiedyś będziesz?- Zapytał z nadzieją w głosie.
- James proszę chociaż w wakacje daj mi spokój. Gdzie Dorcas i Syriusz?
- Idę zobaczyć.- Szepnął James. Poszłam za nim, a reszta została w salonie.
Oboje stali w korytarzu i się całowali. Byłam totalnie zdziwiona. Ona i Syriusz?! Jeszcze wczoraj myślałam, że nie są razem, a dzisiaj się całują! Odeszłam i pociągnęłam Jamesa za rękaw.
- Zostaw ich samych. Daj im trochę swobody.- Szepnęłam.
- Kiedy my będziemy się tak całować?- Zapytał.
- A ty tylko o jednym!
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Przez chwilę miałam ochotę, żeby nie przestawał, ale w porę się opamiętałam.
- Idioto!- Zaczęłam go jak zwykle bić pięściami, a on wziął mnie przytulił i nie pozwolił się wyrwać. „Ciekawe jakby się zachowywał w związku? Chciałabym bym z nim być, żeby się przekonać.. Lily! O czym  ty myślisz?!”.
***
Parę godzin później siedzieliśmy w dziewiątkę w pokoju Dorcas i graliśmy w naszą ulubioną grę. W butelkę. James pobiegł do domu po fałszoskop. Pierwsza kręciłam ja i wypadło na Dorcas. Graliśmy tylko na pytania, ponieważ państwo Meadows zakazali nam robić jakiekolwiek wyzwania.
- Czy ty i Syriusz jesteście razem?
Czarna zaczerwieniła się.- Nie, nie jesteśmy.- Cisza. Fałszoskop nie zapiszczał. Znaczy, że mówiła prawdę.
Dor zakręciła i wypadło na Syriusza.
- Czy ja ci się podobam? Jeśli tak to jak bardzo?
- Nie podobasz mi się. Ja się w tobie zakochałem.
Wszyscy byliśmy zdziwieni. Ten Syriusz Black,  szkolny podrywacz i macho wyznał publicznie miłość.
- Wiecie co?- Zapytał.- Nie mam już ochoty na tą grę. Możemy po prostu pogadać, pośmiać się?
Zgodziliśmy się, ponieważ wiedzieliśmy, że temat miłości jest dla niego strasznie wstydliwy. On umie podrywać i tak dalej, ale jeśli w grę wchodzi prawdziwa miłość jest bardzo nieśmiały. Gadaliśmy jakieś trzy godziny. Było bardzo wesoło, chłopcy opowiadali nam dowcipy i swoje przygody. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
- Ktoś z was mnie wołał?- Zapytałam zdziwiona.
- Nie.- Powiedziała Ann.- Może ci się przesłyszało?
- Możliwe.
Znowu ktoś mnie wołał. Tym razem byłam pewna, że to żadne z moich przyjaciół. Oglądnęłam się za siebie myśląc, że to Lewis, jednak myliłam się. Gdy Odwróciłam głowę z powrotem przestraszyłam się. Przede mną stał duch Chrisa.