O matko znowu LBA. xD Dobra to tak dostałam nominację od Chloe Ann Wolf. :) A oto pytania (werbel xD):
1. Jak zaczęła się Twoja historia z pisaniem?
2. Jaki jest Twój ulubiony kisiel/budyń?
3. Lubisz duplo?
4. Byłaś gdzieś za granicą? Gdzie? Ile razy?
5. Jak ma na imię Twoja najlepsza przyjaciółka/przyjaciel?
6. Twoja ulubiona liczba?
7. W którym dniu i miesiącu się urodziłaś?
8. Ile masz osób w klasie?
9. Czy jeśli wszystko jest możliwe, to czy możliwe jest, żeby coś było niemożliwe?
10. Masz zwierzaka? Jakiego?
11. Lubisz Chloe Ann Wolf? (XDDDDDD)
Odpowiedzi :D :
1. Po prostu zaczęłam coś pisać o Jily w zeszycie, a potem stwierdziłam, że o wiele łatwiej będzie w komputerze i jakoś tak. :) Bloga nie założyłam tak od razu, ale długo po tym jak zaczęłam pisać. :)
2. Czekoladowy budyń. :3
3. Nie koniecznie. :/
4. Na Litwie jak na razie. Jakieś trzy razy. :)
5. Daria!! <3
6. Hmm.. 15 :)
7. 21 listopada! Skorpion rządziiii!! :D
8. 23.
9. Możliwe, że coś jest niemożliwe, ale możliwe, że mogę się mylić. xD
10. Ryyybki. :)
11. Pff.. Nienawidzę.. W ogóle kto to jest? Pff.. xD
A teraz pytania ode mnie (aż jedenaście ;-; kill me ;-; tak dużo?? O nieee!! ;-; :P):
1. Masz zwierzątko? Jakie? Jak ma na imię?
2. Ulubione danie?
3. Co dostałaś na święta?
4. Masz rodzeństwo? Ile? Imiona?
5. Lubisz czytać książki? Jaką ostatnio przeczytałaś?
6. Siatkówka czy nożna?
7. Internet czy tv?
8. Piszesz o czymś jeszcze oprócz Jily? Jak tak to o czym?
9. Twój/twoja BFF? :)
10. Grasz na czymś (nie chodzi o nerwy xD)?
11. Jakiej muzyki słuchasz?
A nominuję tylko 3 blogerki. Przepraszam, ale jakoś tak. :) To tak nominuję:
- Lilka (http://lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com/)
- Anna M. Waldorf (http://lily-james-i-ja.blogspot.com/)
- Panna Nikt (http://druga-polowka-lily.blogspot.com/)
Pozdrawiam, Ginny. :)
środa, 31 grudnia 2014
Rozdział 28
Popatrzcie! Wyrobiłam się! :D Ostatnia notka w tym roku. :) Może i krótka, ale jest w niej parę konkretów. ;) Tak, wiem. Dużo Lily i Jamesa, a mało pozostałych. Spokojnie, będzie ich więcej. ;) Następna notka będzie o wiele, wiele dłuższa. Będzie w niej trochę Dorcas, Stana i .. Syriusza? :) Pojawi się też Frank i Alicja. Ann i Remus. Snape. Peter i .. nieznajoma? :) Specjalnie to piszę, żebyście nie mogli się doczekać. :D Buahahaha taka zła ja. :P A póki co miłego czytania. :)
***
- Dor?!- Krzyknęłam.- Jak ty możesz mnie podsłuchiwać?!
- Lily. Ja.. Ja nie chciałam.. Jakoś tak wyszło, że szłam na spotkanie ze Stanem i.. I usłyszałam twój głos i się zainteresowałam.
- Nie kłam! Mów czemu mnie podsłuchiwałaś?!
- Nie podsłuchiwałam! Lily!
- Wejdź do środka.- Powiedział Bill.- Jak ktoś nas zobaczy to będzie przypał.
Dorcas weszła do klasy, ale ja nie chciałam jej słuchać i z niej wybiegłam.
- Lily!- Zawołała zrozpaczonym głosem.
Perspektywa Dorcas:
- Powiedz mi czemu stałaś pod drzwiami?- Zapytał mnie Bill.- Tylko nie kłam.
- Wczoraj dziwnie patrzyłeś na Lily, a ona na ciebie. Później to spotkanie pod obrazem Grubej Damy. Myślałam, że mnie okłamuje mówiąc, że nic się nie dzieje. Gdy dzisiaj po lekcjach powiedziała mi, że idzie do biblioteki specjalnie powiedziałam, że ja nie mam ochoty iść, żeby ją śledzić. Wiem, głupio postąpiłam, ale nie miałam wyboru.
- Uwierz mi, że Lily prędzej czy później by ci powiedziała, bo jak jeszcze byliśmy razem to mówiła mi, że jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Ann i Alicja też, ale że ciebie normalnie traktuje jak siostrę.
- Ale o czym by powiedziała?- Nie rozumiałam.
- O naszym spotkaniu i tak dalej.
- Ale dlaczego po takim czasie spotykacie się i to w jakiejś nieużywanej klasie?
- O to już zapytaj Lily, ale najpierw według mnie powinnaś ją przeprosić.
- Też tak myślę.- Powiedziałam i wyszłam z klasy.
***
Dlaczego nie napisaliście nic o nowych bohaterach, wymyślonych przez was, w komentarzach pod ostatnim rozdziałem?! Nie czyta się tego co piszę na początku hę?! Jeśli nie przeczytaliście tego co napisałam przed tym rozdziałem to już migiem! Czytać! Bo jak nie to ja się dowiem! :D Już nie przeszkadzam. :P Pamiętajcie o komentarzu na koniec, w którym będą opisy WASZYCH bohaterów (inf. rozdział 27). :D
***
Skierowałam się prosto w stronę wieży Gryffindoru. Weszłam do naszego dormitorium. Kotary przy łóżku Lily były zasunięte, czyli leżała tam i płakała.
- Co się stało? Lily wbiegła do pokoju, rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie chciała powiedzieć o co chodzi.- Zaczepiła mnie Ann.
- Pokłóciłyśmy się.- Odpowiedziałam i podeszłam do łóżka Rudej.- Mogłabyś wyjść? Chciałabym zostać z Lily sama.
- Jasne i tak miałam właśnie iść do biblioteki z Remusem.- Powiedziała blondynka i wyszła.
- Lily- zaczęłam.- Nie gniewaj się proszę. Martwiłam się o ciebie. Myślałam, że coś przede mną ukrywasz. Przepraszam cię. Jeśli mi wybaczysz to obiecuję, że więcej nie będę cię śledzić ani podsłuchiwać. Lily błagam!
Ruda nic nie zrobiła tylko wstała i się do mnie przytuliła. Ja też ją przytuliłam i nie wiedzieć czemu zaczęłam płakać. Tak właśnie wyglądały wszystkie nasze kłótnie, nie mijała nawet godzina, a my już byłyśmy pogodzone. Parę minut później siedziałam nadal na łóżku Lily, a ona miała głowę na moich kolanach i opowiadała mi o Billu.
- Wiesz? Wczoraj pod obrazem on powiedział, że nadal mnie kocha, i że chciałby znów być ze mną. Wtedy uświadomiłam sobie, że ja nadal go kocham. Poprosił mnie, żebym się zastanowiła czy dam mu drugą szansę, dlatego dzisiaj się spotkaliśmy. Dor powiedz mi co ja mam robić? Kocham go nadal, ale nie mogę zapomnieć tej jego cholernej zazdrości, przez którą ze mną zerwał.
- Lily co ja ci mogę powiedzieć? I tak zrobisz co zechcesz. O boże! Mówię jak moja mama!- Zaśmiałyśmy się, ale za chwilę znów byłyśmy poważne.- Naprawdę go kochasz czy to tylko jakieś przelotne uczucie?
- Naprawdę. Chyba. Sama nie wiem!- Zaszlochałam.
- A on? Myślisz, że mówił poważnie?
- Raczej tak. Znam go i sądzę, że mówił poważnie.
- Więc nad czym się zastanawiasz? Jakie masz wątpliwości?
- Czy nie skrzywdzi mnie tak samo jak ostatnio.
- Tego to już ci nie powiem. Sama musisz go o to zapytać.
- Ale tak wprost?
- A czemu nie? Wal prosto z mostu!
***
Zrobiłam tak jak mi radziła Dorcas. Poprosiłam Billa o spotkanie, jeszcze tego samego dnia. Poszliśmy na spacer na błonia.
- Zastanowiłaś się?- Zapytał głosem pełnym nadziei.
- Chyba tak, ale muszę zadać ci parę pytań, a konkretniej dwa.
- Już się boję.- Zaśmiał się.
- Nie masz czego, więc tak. Czy to co mówiłeś wczoraj, mówiłeś poważnie?
- Jak najbardziej. Kolejne pytanie.
- Czy masz w tym jakiś ukryty cel? Chcesz mnie jakoś wykorzystać? Albo znów zranić?
- To więcej niż dwa pytania!- Udawał oburzonego.- Nie mam żadnego celu. Nie chcę cię wykorzystać ani zranić.- Urwał jakby się nad czymś zastanawiał.- W wakacje nigdzie nie wyjeżdżałem, ale na podwórku poznałem dziewczynę i sądziłem, że się zakochałem i wreszcie zapomniałem o tobie. Jednak, gdy zacząłem mówić do niej Lily i gdy ją przytulałem czułem zapach twoich perfum to wiedziałem, że nie przestałem cię kochać i zerwałem z nią.
- Wiesz, gdy ty uklęknąłeś wczoraj przede mną i powiedziałeś, że znowu chcesz ze mną być to jakby zatęskniłam za tobą.
- Czyli? Jaka decyzja?
- Spróbuję ci na nowo zaufać, ale pamiętaj to ostatnia szansa, nie zmarnuj jej.
- Nie pożałujesz swojej decyzji obiecuję ci.
Staliśmy przytuleni przez dłuższą chwilę. Byłam ciekawa jak długo potrwa ten związek. Byliśmy tak naprawdę dziećmi. Ja miałam czternaście lat, a on piętnaście. W naszym wieku nie ma prawdziwych miłości tylko zauroczenia, ale ja czułam, że go kocham, a on mnie. "W wieku czternastu lat przeżyć dwa zawody miłosne i jeden sprawić komuś? Masakra!" pomyślałam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Wreszcie byłam szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Bill powiedział, że trzeba wracać i odrobić lekcje, jak zawsze był pilnym uczniem, więc wróciliśmy do pokoju wspólnego trzymając się za ręce, żeby wszyscy zobaczyli, że znów jesteśmy razem. Nie obchodziło mnie co sobie pomyślą inni. Dla mnie ważne było, że znów jesteśmy szczęśliwą parą. Gdy tylko znalazłam się w pokoju wspólnym wzrok wszystkich uczniów był zwrócony w naszą stronę. Od razu podbiegły do mnie Dorcas, Ann i Alicja zostawiając swoich chłopaków przy kominku.
- Porwiemy Lily na chwilę dobrze?- Powiedziała Dorcas z uśmiechem, a Bill tylko skinął głową.
***
Chwilę później siedziałyśmy w dormitorium, a dziewczyny jak zwykle chciały wszystko wiedzieć.
- Mów jak się zgadaliście. Chcę wszystko wiedzieć ze szczegółami!- Krzyczała Alicja.
- Normalnie porozmawialiśmy trochę wczoraj, a dzisiaj poprosiłam go o spacer. Na spacerze wyjaśniliśmy sobie parę spraw i znów jesteśmy razem.
- O was można książkę napisać.- Śmiała się Dor.- Rozstajecie się, schodzicie, kłócicie, a jeszcze między wami stoi James.
- To nie śmieszne Dor.- Wtrąciła się Ann.- Właśnie Lily pomyślałaś o Jamesie?
- Oczywiście! Myślałam o nim całą noc.
- I?
- I stwierdziłam, że owszem jest we mnie zakochany, ale wczoraj w pociągu powiedział, że daje mi wolną rękę. Znaczy nie powiedział tego wprost, ale można to było wywnioskować. Jest moim przyjacielem i powinien zrozumieć i cieszyć się moim szczęściem prawda?
- W sumie racja.- Powiedziała Dorcas i poszła do łazienki.
Perspektywa Syriusza:
Siedziałem przy kominku z Jamesem, Remusem, Peterem i Frankiem. Dziewczyny siedziały u siebie w dormitorium.
- Ona znowu jest z tym dupkiem!- Krzyknął James.
- Rogacz przestań. Ludzie się gapią. Okej nie lubisz go, ale musisz go zaakceptować, bo to chłopak Lily.- Tłumaczyłem.- Będzie ci ciężko, ale Lily zależy tak samo na tobie jak i na nim. Jeśli teraz odwrócisz się od niej, załamie się. Postaraj się go zwyczajnie unikać, a jeśli Lily przyjdzie z nim i usiądzie tutaj, nie odchodź. Powiedz coś, żeby zobaczyła, że nie masz nic przeciwko temu związkowi, nawet jeśli masz.
- Łapo.- Powiedział James z niekrytym zdziwieniem.- Od kiedy jesteś taki mądry?
- Zdarza mi się czasem.- Zaśmiałem się.- O! Idą dziewczyny. Pamiętaj bądź miły i nie daj po sobie poznać, że jesteś zazdrosny.
- Hej.- Powiedziała Ruda.
- No hej.- Odpowiedziałem.- To co? Znów jesteś z Billem.
- No chyba.- Zaśmiała się.- A co? Zazdrosny?
- Ja? Zawsze!- Starałem się rozluźnić atmosferę.- Ale działam na dwa fronty. Prawa Doruś moja kochana?
- Nie jestem twoja.- Dziewczyna zdjęła niechętnie moją rękę ze swojego uda.
- Mrau! Lubię niedostępne.
Wszyscy się śmiali. O to mi dokładnie chodziło.
- Lily możemy pogadać?- Zapytał Rogacz.- Pięć minutek i wrócimy do was.- Dodał gdy ja zacząłem udawać płacz.
***
Odeszliśmy w najdalszy kąt pokoju.
- O czym chciałeś pogadać?
- Nie mogę tego przed tobą ukrywać. Jestem zazdrosny. I to cholernie zazdrosny. Jestem twoim przyjacielem i zawsze będę, więc akceptuję twojego chłopaka, ale wiedz, że jeśli cię skrzywdzi nie ręczę za siebie i go chyba zabiję.
- James jeśli mnie skrzywdzi to ja zabiję go razem z tobą. Cieszę się, że mi to powiedziałeś przynajmniej wiem, żeby go nie przyprowadzać do was.
- Nie chodzi o to. Może z nami siedzieć, ale ma cię nie krzywdzić.
Przytulił mnie i poszliśmy do reszty. "Przyjaźń damsko-męska istnieje i nikt mi nie zaprzeczy!"
- Oddaję ci ją Łapo z powrotem.- Uśmiechnął się James.
- Wróciłaś! Tęskniłem!- Syriusz przytulił się do mnie tak mocno, że mi zabrakło powietrza.
- Weź wariacie!- Odepchnęłam go i uderzyłam lekko pięścią w biceps. Jak na czternastolatka miał dość duże mięśnie.
I tak siedzieliśmy dwie godziny. Lekcje odrabiałam w nocy, w pośpiechu. Gdy już skończyłam położyłam się i myślałam. "Mam chłopaka. Prawdziwych przyjaciół. Czego chcieć więcej?". Później leżałam i nie mogłam zasnąć, więc przewracałam się z boku na bok aż w końcu zasnęłam, ale o czwartej nad ranem.
Perspektywa Jamesa:
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, była siódma rano. Wstałem z łóżka i zrobiłem dwadzieścia pompek. Później poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Następnie umyłem zęby i ubrałem się. Nałożyłem ciemne jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem i czarne trampki. Obudziłem chłopaków i zacząłem pakować książki i zeszyty do torby.
- James. Świetnie sobie wczoraj dałeś radę.- Powiedział Syriusz.
- Ale z czym?- Zapytałem i spojrzałem na przyjaciela. Miał na sobie jedynie ręcznik, który zakrywał dolną część jego ciała.
- No wczoraj. Wieczorem. Z Lily.
- Ach to! Czy ja wiem.
- A o czym rozmawialiście?- Zapytał Remus.
- Powiedziałem jej, że jeśli Bill ją skrzywdzi to będzie miał przerąbane.- Wzruszyłem ramionami.- Chyba to do niej dotarło, ale wolę się upewnić.
- Niby jak?- Zdziwił się Frank, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Chodźcie tu wszyscy.- Powiedziałem, a chłopcy zbliżyli się do mnie.
***
Pół godziny później siedzieliśmy w Wielkiej Sali i jedliśmy jajecznicę, gdy przyszły dziewczyny.
- Jak się spało panowie?- Zapytała Alicja.
- Bardzo dobrze, a tobie kochanie?- Frank pocałował swoją dziewczynę w policzek.
Bill siedział niedaleko nas, praktycznie obok. W pewnym momencie wstał od stołu i powiedział do swoich kolegów, że musi jeszcze skoczyć do dormitorium po książki.
- Teraz.- Powiedziałem, a Syriusz, Remus, Frank i Peter wstali od stołu i poszli za mną.
Dogoniliśmy Billa dopiero przy sali od Transmutacji.
- Siemasz kolego!- Zagadnąłem go i przycisnąłem do ściany.
Razem z pozostałymi otoczyliśmy go tak, żeby nie mógł uciec.
- Ej chłopaki o co chodzi? Spieszę się.- Powiedział widocznie zdenerwowany.
- Spokojnie zdążysz.- Powiedział Syriusz.
- Chcieliśmy cię tylko ostrzec.- Wtrącił się Remus.
- Niby przed czym?- Prychnął.
Spojrzałem w stronę Remusa, który miał uprzedzić, gdyby jakiś nauczyciel szedł.
- Jesteś z Lily tak? To teraz mnie posłuchaj. Ona cię naprawdę kocha. Mam nadzieję, że ty ją też, i że nie masz zamiaru jej skrzywdzić. Jeżeli to się stanie to pożałujesz. Nie obchodzi mnie, że jesteś starszy i kolegujesz się z najstarszymi chłopakami ze szkoły. Tu nie liczy się siła. To jest szkoła Magii i Czarodziejstwa, więc liczy się umiejętność posługiwania się czarami. Kapujesz? Masz traktować Lily jak księżniczkę i jej nie krzywdzić. Jeżeli będzie przez ciebie płakała nie ważne z jakiego powodu to radziłbym ci od razu wtedy uciekać. Ona dla nas wszystkich jest jak siostra, więc uważaj.- Powiedziałem.
- Groźby są karalne.- Odpowiedział.
- Posłuchaj mnie gnojku!- Krzyknąłem i złapałem go za bluzę próbując przycisnąć jak najmocniej do ściany.- Jeżeli Lily któremukolwiek z nas poskarży się, że coś jej zrobiłeś to ..
- McGonagall.- Syknął Remus.
- Co robicie chłopcy? Jakieś problemy?- Zapytała.
- Nie pani profesor, tak tylko rozmawiamy prawda?- Zapytałem Billa poprawiając mu bluzę.
- Dokładnie.- Odpowiedział poważnie wystraszony.
- Nic ci nie jest Bill? Jakiś blady jesteś.
- Nie, nie wszystko w porządku, proszę się nie martwić.
- No dobrze. Nie spóźnijcie się na lekcje!- Powiedziała i odeszła.
- Grzeczny z ciebie chłopak.- Pogłaskałem go po głowie.- Pamiętaj. Jedna jedyna skarga, a nie uwolnisz się od nas. A i Lily nie musi wiedzieć, że rozmawialiśmy.
Posłałem mu groźne spojrzenie i wróciłem z chłopakami do Wielkiej Sali po torby z książkami i po dziewczyny.
***
Perspektywa Lily:
- James po co wy poszliście?- Zapytałam, gdy czekaliśmy na profesora Slughorna.- Wybiegliście tak nagle.
- Nie martw się.- Objął mnie i pocałował w skroń.- Nic się nie dzieje. Musieliśmy załatwić pewną sprawę.
- Mogę wiedzieć jaką?
- Nie bardzo. Może kiedyś ci powiem. Usiądziesz ze mną? Bo Syriusz chyba się umówił z Dor.
- Okej.- Uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do sali i usiedliśmy według własnego pomysłu. Ann z Remusem, Alicja z Frankiem, Dorcas z Syriuszem, ja z Lily, a Peter z jakąś Krukonką.
- Popatrz.- Szepnęłam.- Syri i Dor by do siebie pasowali co?
- Od początku to mówię, ale oni nie chcą mnie słuchać. Może i Syriusz jest podrywaczem, ale.. - Przerwał i spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela.- Nie wierzę.
- Co? Co się stało?- Zapytałam wystraszona.- W co nie wierzysz?
- Syriusz wczoraj zwędził po kolacji jego ulubione pączki. Miał ich pięć. Przed spaniem zjadł trzy. Nie chciał się z nami podzielić, ale nie obraziliśmy się na niego, bo wiedzieliśmy, że to jego ulubione. On nigdy nie dzieli się tymi pączkami. Powiedział, że dwa, których nie zjadł zostawi sobie na dzisiaj, bo do obiadu na pewno zgłodnieje.
- I co w tym takiego dziwnego?- Zaśmiałam się.
- Nie rozumiesz? On jednego pączka właśnie oddał dla Dorcas.
- I?- Nadal nie rozumiałam.
- Słuchasz mnie czasami?!- Zapytał zdenerwowany.- Syriusz nigdy nie dzieli się swoimi ulubionymi pączkami, nawet ze mną, a teraz oddał jednego dla Dorcas! Nie kumasz? On się zakochał!
- Pan Potter i panna Evans, bo będę musiał was rozsadzić i odjąć punkty Gryffindorowi.- Ostrzegł profesor.- To, że sprawdzam obecność nie znaczy, że możecie sobie rozmawiać. Zaraz będę pytać z poprzedniej lekcji, więc lepiej powtarzajcie.
Do końca Eliksirów nikt się nie odezwał, a ja nie mogłam się skupić, bo myślałam o tym co mi powiedział James. Jeżeli to prawda to muszę zrobić coś, żeby Dorcas i Syriusz byli parą. W końcu ona też była w nim zakochana. Nie wiedziałam tylko jak to zrobić, ale od tego mam jeszcze resztę dziewczyn.
***
- Dor?!- Krzyknęłam.- Jak ty możesz mnie podsłuchiwać?!
- Lily. Ja.. Ja nie chciałam.. Jakoś tak wyszło, że szłam na spotkanie ze Stanem i.. I usłyszałam twój głos i się zainteresowałam.
- Nie kłam! Mów czemu mnie podsłuchiwałaś?!
- Nie podsłuchiwałam! Lily!
- Wejdź do środka.- Powiedział Bill.- Jak ktoś nas zobaczy to będzie przypał.
Dorcas weszła do klasy, ale ja nie chciałam jej słuchać i z niej wybiegłam.
- Lily!- Zawołała zrozpaczonym głosem.
Perspektywa Dorcas:
- Powiedz mi czemu stałaś pod drzwiami?- Zapytał mnie Bill.- Tylko nie kłam.
- Wczoraj dziwnie patrzyłeś na Lily, a ona na ciebie. Później to spotkanie pod obrazem Grubej Damy. Myślałam, że mnie okłamuje mówiąc, że nic się nie dzieje. Gdy dzisiaj po lekcjach powiedziała mi, że idzie do biblioteki specjalnie powiedziałam, że ja nie mam ochoty iść, żeby ją śledzić. Wiem, głupio postąpiłam, ale nie miałam wyboru.
- Uwierz mi, że Lily prędzej czy później by ci powiedziała, bo jak jeszcze byliśmy razem to mówiła mi, że jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Ann i Alicja też, ale że ciebie normalnie traktuje jak siostrę.
- Ale o czym by powiedziała?- Nie rozumiałam.
- O naszym spotkaniu i tak dalej.
- Ale dlaczego po takim czasie spotykacie się i to w jakiejś nieużywanej klasie?
- O to już zapytaj Lily, ale najpierw według mnie powinnaś ją przeprosić.
- Też tak myślę.- Powiedziałam i wyszłam z klasy.
***
Dlaczego nie napisaliście nic o nowych bohaterach, wymyślonych przez was, w komentarzach pod ostatnim rozdziałem?! Nie czyta się tego co piszę na początku hę?! Jeśli nie przeczytaliście tego co napisałam przed tym rozdziałem to już migiem! Czytać! Bo jak nie to ja się dowiem! :D Już nie przeszkadzam. :P Pamiętajcie o komentarzu na koniec, w którym będą opisy WASZYCH bohaterów (inf. rozdział 27). :D
***
Skierowałam się prosto w stronę wieży Gryffindoru. Weszłam do naszego dormitorium. Kotary przy łóżku Lily były zasunięte, czyli leżała tam i płakała.
- Co się stało? Lily wbiegła do pokoju, rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie chciała powiedzieć o co chodzi.- Zaczepiła mnie Ann.
- Pokłóciłyśmy się.- Odpowiedziałam i podeszłam do łóżka Rudej.- Mogłabyś wyjść? Chciałabym zostać z Lily sama.
- Jasne i tak miałam właśnie iść do biblioteki z Remusem.- Powiedziała blondynka i wyszła.
- Lily- zaczęłam.- Nie gniewaj się proszę. Martwiłam się o ciebie. Myślałam, że coś przede mną ukrywasz. Przepraszam cię. Jeśli mi wybaczysz to obiecuję, że więcej nie będę cię śledzić ani podsłuchiwać. Lily błagam!
Ruda nic nie zrobiła tylko wstała i się do mnie przytuliła. Ja też ją przytuliłam i nie wiedzieć czemu zaczęłam płakać. Tak właśnie wyglądały wszystkie nasze kłótnie, nie mijała nawet godzina, a my już byłyśmy pogodzone. Parę minut później siedziałam nadal na łóżku Lily, a ona miała głowę na moich kolanach i opowiadała mi o Billu.
- Wiesz? Wczoraj pod obrazem on powiedział, że nadal mnie kocha, i że chciałby znów być ze mną. Wtedy uświadomiłam sobie, że ja nadal go kocham. Poprosił mnie, żebym się zastanowiła czy dam mu drugą szansę, dlatego dzisiaj się spotkaliśmy. Dor powiedz mi co ja mam robić? Kocham go nadal, ale nie mogę zapomnieć tej jego cholernej zazdrości, przez którą ze mną zerwał.
- Lily co ja ci mogę powiedzieć? I tak zrobisz co zechcesz. O boże! Mówię jak moja mama!- Zaśmiałyśmy się, ale za chwilę znów byłyśmy poważne.- Naprawdę go kochasz czy to tylko jakieś przelotne uczucie?
- Naprawdę. Chyba. Sama nie wiem!- Zaszlochałam.
- A on? Myślisz, że mówił poważnie?
- Raczej tak. Znam go i sądzę, że mówił poważnie.
- Więc nad czym się zastanawiasz? Jakie masz wątpliwości?
- Czy nie skrzywdzi mnie tak samo jak ostatnio.
- Tego to już ci nie powiem. Sama musisz go o to zapytać.
- Ale tak wprost?
- A czemu nie? Wal prosto z mostu!
***
Zrobiłam tak jak mi radziła Dorcas. Poprosiłam Billa o spotkanie, jeszcze tego samego dnia. Poszliśmy na spacer na błonia.
- Zastanowiłaś się?- Zapytał głosem pełnym nadziei.
- Chyba tak, ale muszę zadać ci parę pytań, a konkretniej dwa.
- Już się boję.- Zaśmiał się.
- Nie masz czego, więc tak. Czy to co mówiłeś wczoraj, mówiłeś poważnie?
- Jak najbardziej. Kolejne pytanie.
- Czy masz w tym jakiś ukryty cel? Chcesz mnie jakoś wykorzystać? Albo znów zranić?
- To więcej niż dwa pytania!- Udawał oburzonego.- Nie mam żadnego celu. Nie chcę cię wykorzystać ani zranić.- Urwał jakby się nad czymś zastanawiał.- W wakacje nigdzie nie wyjeżdżałem, ale na podwórku poznałem dziewczynę i sądziłem, że się zakochałem i wreszcie zapomniałem o tobie. Jednak, gdy zacząłem mówić do niej Lily i gdy ją przytulałem czułem zapach twoich perfum to wiedziałem, że nie przestałem cię kochać i zerwałem z nią.
- Wiesz, gdy ty uklęknąłeś wczoraj przede mną i powiedziałeś, że znowu chcesz ze mną być to jakby zatęskniłam za tobą.
- Czyli? Jaka decyzja?
- Spróbuję ci na nowo zaufać, ale pamiętaj to ostatnia szansa, nie zmarnuj jej.
- Nie pożałujesz swojej decyzji obiecuję ci.
Staliśmy przytuleni przez dłuższą chwilę. Byłam ciekawa jak długo potrwa ten związek. Byliśmy tak naprawdę dziećmi. Ja miałam czternaście lat, a on piętnaście. W naszym wieku nie ma prawdziwych miłości tylko zauroczenia, ale ja czułam, że go kocham, a on mnie. "W wieku czternastu lat przeżyć dwa zawody miłosne i jeden sprawić komuś? Masakra!" pomyślałam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Wreszcie byłam szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Bill powiedział, że trzeba wracać i odrobić lekcje, jak zawsze był pilnym uczniem, więc wróciliśmy do pokoju wspólnego trzymając się za ręce, żeby wszyscy zobaczyli, że znów jesteśmy razem. Nie obchodziło mnie co sobie pomyślą inni. Dla mnie ważne było, że znów jesteśmy szczęśliwą parą. Gdy tylko znalazłam się w pokoju wspólnym wzrok wszystkich uczniów był zwrócony w naszą stronę. Od razu podbiegły do mnie Dorcas, Ann i Alicja zostawiając swoich chłopaków przy kominku.
- Porwiemy Lily na chwilę dobrze?- Powiedziała Dorcas z uśmiechem, a Bill tylko skinął głową.
***
Chwilę później siedziałyśmy w dormitorium, a dziewczyny jak zwykle chciały wszystko wiedzieć.
- Mów jak się zgadaliście. Chcę wszystko wiedzieć ze szczegółami!- Krzyczała Alicja.
- Normalnie porozmawialiśmy trochę wczoraj, a dzisiaj poprosiłam go o spacer. Na spacerze wyjaśniliśmy sobie parę spraw i znów jesteśmy razem.
- O was można książkę napisać.- Śmiała się Dor.- Rozstajecie się, schodzicie, kłócicie, a jeszcze między wami stoi James.
- To nie śmieszne Dor.- Wtrąciła się Ann.- Właśnie Lily pomyślałaś o Jamesie?
- Oczywiście! Myślałam o nim całą noc.
- I?
- I stwierdziłam, że owszem jest we mnie zakochany, ale wczoraj w pociągu powiedział, że daje mi wolną rękę. Znaczy nie powiedział tego wprost, ale można to było wywnioskować. Jest moim przyjacielem i powinien zrozumieć i cieszyć się moim szczęściem prawda?
- W sumie racja.- Powiedziała Dorcas i poszła do łazienki.
Perspektywa Syriusza:
Siedziałem przy kominku z Jamesem, Remusem, Peterem i Frankiem. Dziewczyny siedziały u siebie w dormitorium.
- Ona znowu jest z tym dupkiem!- Krzyknął James.
- Rogacz przestań. Ludzie się gapią. Okej nie lubisz go, ale musisz go zaakceptować, bo to chłopak Lily.- Tłumaczyłem.- Będzie ci ciężko, ale Lily zależy tak samo na tobie jak i na nim. Jeśli teraz odwrócisz się od niej, załamie się. Postaraj się go zwyczajnie unikać, a jeśli Lily przyjdzie z nim i usiądzie tutaj, nie odchodź. Powiedz coś, żeby zobaczyła, że nie masz nic przeciwko temu związkowi, nawet jeśli masz.
- Łapo.- Powiedział James z niekrytym zdziwieniem.- Od kiedy jesteś taki mądry?
- Zdarza mi się czasem.- Zaśmiałem się.- O! Idą dziewczyny. Pamiętaj bądź miły i nie daj po sobie poznać, że jesteś zazdrosny.
- Hej.- Powiedziała Ruda.
- No hej.- Odpowiedziałem.- To co? Znów jesteś z Billem.
- No chyba.- Zaśmiała się.- A co? Zazdrosny?
- Ja? Zawsze!- Starałem się rozluźnić atmosferę.- Ale działam na dwa fronty. Prawa Doruś moja kochana?
- Nie jestem twoja.- Dziewczyna zdjęła niechętnie moją rękę ze swojego uda.
- Mrau! Lubię niedostępne.
Wszyscy się śmiali. O to mi dokładnie chodziło.
- Lily możemy pogadać?- Zapytał Rogacz.- Pięć minutek i wrócimy do was.- Dodał gdy ja zacząłem udawać płacz.
***
Odeszliśmy w najdalszy kąt pokoju.
- O czym chciałeś pogadać?
- Nie mogę tego przed tobą ukrywać. Jestem zazdrosny. I to cholernie zazdrosny. Jestem twoim przyjacielem i zawsze będę, więc akceptuję twojego chłopaka, ale wiedz, że jeśli cię skrzywdzi nie ręczę za siebie i go chyba zabiję.
- James jeśli mnie skrzywdzi to ja zabiję go razem z tobą. Cieszę się, że mi to powiedziałeś przynajmniej wiem, żeby go nie przyprowadzać do was.
- Nie chodzi o to. Może z nami siedzieć, ale ma cię nie krzywdzić.
Przytulił mnie i poszliśmy do reszty. "Przyjaźń damsko-męska istnieje i nikt mi nie zaprzeczy!"
- Oddaję ci ją Łapo z powrotem.- Uśmiechnął się James.
- Wróciłaś! Tęskniłem!- Syriusz przytulił się do mnie tak mocno, że mi zabrakło powietrza.
- Weź wariacie!- Odepchnęłam go i uderzyłam lekko pięścią w biceps. Jak na czternastolatka miał dość duże mięśnie.
I tak siedzieliśmy dwie godziny. Lekcje odrabiałam w nocy, w pośpiechu. Gdy już skończyłam położyłam się i myślałam. "Mam chłopaka. Prawdziwych przyjaciół. Czego chcieć więcej?". Później leżałam i nie mogłam zasnąć, więc przewracałam się z boku na bok aż w końcu zasnęłam, ale o czwartej nad ranem.
Perspektywa Jamesa:
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, była siódma rano. Wstałem z łóżka i zrobiłem dwadzieścia pompek. Później poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Następnie umyłem zęby i ubrałem się. Nałożyłem ciemne jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem i czarne trampki. Obudziłem chłopaków i zacząłem pakować książki i zeszyty do torby.
- James. Świetnie sobie wczoraj dałeś radę.- Powiedział Syriusz.
- Ale z czym?- Zapytałem i spojrzałem na przyjaciela. Miał na sobie jedynie ręcznik, który zakrywał dolną część jego ciała.
- No wczoraj. Wieczorem. Z Lily.
- Ach to! Czy ja wiem.
- A o czym rozmawialiście?- Zapytał Remus.
- Powiedziałem jej, że jeśli Bill ją skrzywdzi to będzie miał przerąbane.- Wzruszyłem ramionami.- Chyba to do niej dotarło, ale wolę się upewnić.
- Niby jak?- Zdziwił się Frank, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Chodźcie tu wszyscy.- Powiedziałem, a chłopcy zbliżyli się do mnie.
***
Pół godziny później siedzieliśmy w Wielkiej Sali i jedliśmy jajecznicę, gdy przyszły dziewczyny.
- Jak się spało panowie?- Zapytała Alicja.
- Bardzo dobrze, a tobie kochanie?- Frank pocałował swoją dziewczynę w policzek.
Bill siedział niedaleko nas, praktycznie obok. W pewnym momencie wstał od stołu i powiedział do swoich kolegów, że musi jeszcze skoczyć do dormitorium po książki.
- Teraz.- Powiedziałem, a Syriusz, Remus, Frank i Peter wstali od stołu i poszli za mną.
Dogoniliśmy Billa dopiero przy sali od Transmutacji.
- Siemasz kolego!- Zagadnąłem go i przycisnąłem do ściany.
Razem z pozostałymi otoczyliśmy go tak, żeby nie mógł uciec.
- Ej chłopaki o co chodzi? Spieszę się.- Powiedział widocznie zdenerwowany.
- Spokojnie zdążysz.- Powiedział Syriusz.
- Chcieliśmy cię tylko ostrzec.- Wtrącił się Remus.
- Niby przed czym?- Prychnął.
Spojrzałem w stronę Remusa, który miał uprzedzić, gdyby jakiś nauczyciel szedł.
- Jesteś z Lily tak? To teraz mnie posłuchaj. Ona cię naprawdę kocha. Mam nadzieję, że ty ją też, i że nie masz zamiaru jej skrzywdzić. Jeżeli to się stanie to pożałujesz. Nie obchodzi mnie, że jesteś starszy i kolegujesz się z najstarszymi chłopakami ze szkoły. Tu nie liczy się siła. To jest szkoła Magii i Czarodziejstwa, więc liczy się umiejętność posługiwania się czarami. Kapujesz? Masz traktować Lily jak księżniczkę i jej nie krzywdzić. Jeżeli będzie przez ciebie płakała nie ważne z jakiego powodu to radziłbym ci od razu wtedy uciekać. Ona dla nas wszystkich jest jak siostra, więc uważaj.- Powiedziałem.
- Groźby są karalne.- Odpowiedział.
- Posłuchaj mnie gnojku!- Krzyknąłem i złapałem go za bluzę próbując przycisnąć jak najmocniej do ściany.- Jeżeli Lily któremukolwiek z nas poskarży się, że coś jej zrobiłeś to ..
- McGonagall.- Syknął Remus.
- Co robicie chłopcy? Jakieś problemy?- Zapytała.
- Nie pani profesor, tak tylko rozmawiamy prawda?- Zapytałem Billa poprawiając mu bluzę.
- Dokładnie.- Odpowiedział poważnie wystraszony.
- Nic ci nie jest Bill? Jakiś blady jesteś.
- Nie, nie wszystko w porządku, proszę się nie martwić.
- No dobrze. Nie spóźnijcie się na lekcje!- Powiedziała i odeszła.
- Grzeczny z ciebie chłopak.- Pogłaskałem go po głowie.- Pamiętaj. Jedna jedyna skarga, a nie uwolnisz się od nas. A i Lily nie musi wiedzieć, że rozmawialiśmy.
Posłałem mu groźne spojrzenie i wróciłem z chłopakami do Wielkiej Sali po torby z książkami i po dziewczyny.
***
Perspektywa Lily:
- James po co wy poszliście?- Zapytałam, gdy czekaliśmy na profesora Slughorna.- Wybiegliście tak nagle.
- Nie martw się.- Objął mnie i pocałował w skroń.- Nic się nie dzieje. Musieliśmy załatwić pewną sprawę.
- Mogę wiedzieć jaką?
- Nie bardzo. Może kiedyś ci powiem. Usiądziesz ze mną? Bo Syriusz chyba się umówił z Dor.
- Okej.- Uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do sali i usiedliśmy według własnego pomysłu. Ann z Remusem, Alicja z Frankiem, Dorcas z Syriuszem, ja z Lily, a Peter z jakąś Krukonką.
- Popatrz.- Szepnęłam.- Syri i Dor by do siebie pasowali co?
- Od początku to mówię, ale oni nie chcą mnie słuchać. Może i Syriusz jest podrywaczem, ale.. - Przerwał i spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela.- Nie wierzę.
- Co? Co się stało?- Zapytałam wystraszona.- W co nie wierzysz?
- Syriusz wczoraj zwędził po kolacji jego ulubione pączki. Miał ich pięć. Przed spaniem zjadł trzy. Nie chciał się z nami podzielić, ale nie obraziliśmy się na niego, bo wiedzieliśmy, że to jego ulubione. On nigdy nie dzieli się tymi pączkami. Powiedział, że dwa, których nie zjadł zostawi sobie na dzisiaj, bo do obiadu na pewno zgłodnieje.
- I co w tym takiego dziwnego?- Zaśmiałam się.
- Nie rozumiesz? On jednego pączka właśnie oddał dla Dorcas.
- I?- Nadal nie rozumiałam.
- Słuchasz mnie czasami?!- Zapytał zdenerwowany.- Syriusz nigdy nie dzieli się swoimi ulubionymi pączkami, nawet ze mną, a teraz oddał jednego dla Dorcas! Nie kumasz? On się zakochał!
- Pan Potter i panna Evans, bo będę musiał was rozsadzić i odjąć punkty Gryffindorowi.- Ostrzegł profesor.- To, że sprawdzam obecność nie znaczy, że możecie sobie rozmawiać. Zaraz będę pytać z poprzedniej lekcji, więc lepiej powtarzajcie.
Do końca Eliksirów nikt się nie odezwał, a ja nie mogłam się skupić, bo myślałam o tym co mi powiedział James. Jeżeli to prawda to muszę zrobić coś, żeby Dorcas i Syriusz byli parą. W końcu ona też była w nim zakochana. Nie wiedziałam tylko jak to zrobić, ale od tego mam jeszcze resztę dziewczyn.
sobota, 27 grudnia 2014
Rozdział 27
Hejka! Nowy rozdział jest! Muszę Wam powiedzieć, że nie dam rady pisać notek co tydzień, więc terminy nie będą określone. Nie będę się tłumaczyć dlaczego, bo na pewno wiecie. Nauka, nauka, nauka. :( Następnego rozdziału już raczej nie wstawię w grudniu, ale kto wie? :D A teraz coś przyjemniejszego. W ramach takiej rekompensaty za to, że tak długo czekaliście na notkę mam dla Was niespodziankę! Wymyślacie jakąś postać i opisujecie ją w komentarzu pod tym rozdziałem. Musicie uwzględnić:
a) imię i nazwisko (IMIONA BĄDŹ NAZWISKA Z HARR'EGO POTTER'A NIE BĘDĄ PRZYJMOWANE!!!);
b) wiek;
c) wygląd zewnętrzny;
d) charakter;
e) dom;
f) zainteresowania (W TYM ULUBIONE PRZEDMIOTY);
g) sytuacja rodzinna (JEŚLI JEST STARSZY NP.: 16 LAT, DLACZEGO DOPIERO TRAFIŁ DO HOGWARTU);
Wasze pomysły będę wplatać do nowych notek. :) Oczywiście nie wszystkie na raz, ale stopniowo. :) Miłego czytania. :)
***
- Już za godzinę będziemy w Hogwarcie!- Zapiszczała Ann.
Jak zwykle siedzieliśmy w dziewięciu w przedziale. Przed chwilą skończyliśmy grać w butelkę, ponieważ konduktor kazał spakować rzeczy, sprawdzić czy wszystko zabraliśmy i nałożyć szkolne szaty. Przez resztę drogi aż do zamku wspominaliśmy nasz wspólny tydzień u Dorcas. Prawie bez przerwy śmialiśmy się. Oczywiście nie byłby to James, gdyby się na mnie nie obraził. On twierdzi, że jest we mnie zakochany, że jestem jego, dlatego jest zazdrosny.
- Lily, wcześniej cię nie pytałem, bo nie było okazji.- Zaczął James.- Kim jest Chris?
- Długa historia, a poza tym nie chcę o tym mówić.
- Mamy jeszcze czas.- Nalegał.
- Jejku.- Stwierdziłam, że dla świętego spokoju powiem, bo on i tak się nie odczepi.- W tamtym roku byłam z rodziną w Paryżu u wujka. On i ciocia nie mogli mieć dzieci, więc adoptowali syna. Tym synem był Chris. On się we mnie zakochał i ciągle za mną latał, ale przy tym też czasami obrażał. Mieliśmy tam spędzić dwa tygodnie. Po tygodniu pobytu w Paryżu strasznie pokłóciłam się z Chrisem. On wybiegł z domu wściekły na mnie, wsiadł na motor i pojechał gdzieś. Wieczorem przyszedł do nas policjant i oznajmił, że Chris miał wypadek i jest w ciężkim stanie w szpitalu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochałam. Po dwóch dniach sam odłączył się od sprzętu medycznego, pisząc wcześniej list do nas. W liście napisał, żebyśmy po nim nie płakali. Wtedy u Dorcas przyszedł do mnie, ale jako duch. Rozmawiałam z nim przez chwilę, zemdlałam i dalej nie pamiętam.
- Ale czemu się odłączył od sprzętu? Dlaczego chciał umrzeć?- Dopytywał James.
- Przeze mnie. Odrzucałam go. Próbował zabrać mnie na randkę. Kiedy byłam chora zrezygnował z pójścia z resztą do miasta, tylko po to, żeby się mną zajmować. A ja? Cały czas go odtrącałam. Jestem draniem jakich mało.
- Lily..- James mnie objął, próbując pocieszyć.
- Zostaw mnie! Wiem, że ciebie ranię tak samo! Wiem, że ty też mnie kochasz i próbujesz zabrać na randkę! A ja? Cały czas cię odtrącam! Tak jak Chrisa! Jestem draniem! Ba! nawet zabójcą! Zabiłam go! Gdybym się z nim nie pokłóciła to by teraz żył! Staram się was nie ranić! Nie chodzi mi tylko o ciebie James, ale o was wszystkich! Staram się, ale mi nie wychodzi!- Rozpłakałam się i wybiegłam z przedziału.
Usiadłam na podłodze, parę kroków od naszego przedziału i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili ktoś usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Lily czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że mnie zraniłaś? Czy kiedykolwiek zarzuciłem ci, że coś stało się przez ciebie? Nigdy. Więc dlaczego tak mówisz? Ja wiem, że to w złości, ale takie oskarżenia? Owszem, kocham cię, próbuję zabrać cię na randkę. Do tej pory nie dawałem za wygraną, kiedy ty odmawiałaś, i dalej błagałem. Nie obiecuję, że przestanę o to prosić, bo to się nie zmieni, bo nadal mam nadzieję, że będziesz moją dziewczyną, ale mogę ci obiecać, że jeśli powiesz nie, to nie będę dalej nalegał. Przynajmniej nie w tym samym dniu.- Zaśmiał się.
- Wiesz? Nie pomogło mi to ani trochę.
- Nie umiem pocieszać, ale proszę cię rozchmurz się. Dobrze wiesz, że to nie twoja wina. To Chris wsiadł na motor. To on spowodował wypadek. To on odłączył się od sprzętu. Nie ma tu ani krzty twojej winy. Pamiętaj, że jeszcze nie raz się zakochasz. Chris nie jest jedynym chłopakiem na świecie.
- James przytul mnie.
Chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej niż na początku i pocałował w czoło.
- Już ci lepiej?- Kiwnęłam głową.- To chodźmy do przedziału, bo zaraz pociąg się zatrzyma.
Weszłam do przedziału. Początkowo nikt się nie odzywał, ale widząc mnie przybitą, Syriusz postanowił rozweselić atmosferę i zaczął śpiewać wymyśloną na poczekaniu piosenkę. Nie mogłam się nie śmiać, ponieważ Syriusz strasznie fałszował, a przy tym dobierał takie słowa, że głowa mała.
***
Około osiemnastej siedzieliśmy w Wielkiej Sali i słuchaliśmy przemówienia dyrektora.
- Jak zwykle przypominam wam drodzy uczniowie, że macie zakaz wstępu do Zakazanego Lasu. Jest to dozwolone tylko i wyłącznie, gdy macie szlaban i tylko w obecności, któregoś z nauczycieli. Nie możecie również chodzić w nocy po korytarzu. Dotyczy to uczniów, którzy NIE są prefektami. Coś jeszcze miałem powiedzieć? Aha! W tym roku możecie sugerować różne imprezy. O co chodzi? Są organizowane dyskoteki oczywiście, ale wy możecie proponować ich więcej. Nie musi być podany konkretny powód na przykład walentynki czy jakieś inne święto. Może to być nawet wygrana w meczu Quidittcha. Rozumiecie? Jeśli coś będzie niejasnego to zgłoście się do opiekunów waszych domów. A teraz wsuwajcie!
Półmiski zapełniły się jedzeniem. Nie byłam jakoś szczególnie głodna, ale zjadłam kawałek kurczaka, deser i wypiłam sok z dyni. Jak zwykle było wesoło. Bill siedział prawie na przeciwko mnie i jakoś dziwnie na mnie patrzył. Znałam go bardzo dobrze, w końcu był moim chłopakiem i widziałam, że głęboko się nad czymś zastanawia. Udawałam, że nie zwracam na to uwagi, ale Dorcas zauważyła, że coś jest nie tak i dała mi znak, że po kolacji pogadamy. Gdy już wszyscy wychodziliśmy z Wielkiej Sali Czarna zaczepiła mnie pod pretekstem poczekania na Severusa. Wiedziała, że pozostali go nie lubią, więc to była dobra wymówka, żebyśmy zostały same.
- Ej co ty tak na Billa patrzyłaś?- Zapytała mnie, gdy reszta naszych przyjaciół była już w bezpiecznej odległości od nas.
- Ja? Wydawało ci się.
Drzwi do Wielkiej Sali były zamknięte, a my stałyśmy parę metrów za nimi. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł Bill ze swoimi kolegami. Znów na mnie dziwnie popatrzył i nawet się uśmiechnął.
- Ruda! Co się dzieje?! Coś się stało w wakacje? Widziałaś się z nim? Pisałaś? Mów!
- Nic z tych rzeczy. Gdyby coś się stało byłabyś pierwszą osobą, która by o tym wiedziała. Uspokój się i mów co u ciebie i Syriusza?
- Nie jestem z nim. Chyba powoli się w nim odkochuje, a on we mnie, więc jest dobrze.
- Dor!
- No co?- Dziewczyna zaśmiała się i odwróciła, bo chciałyśmy już iść do wieży, ale wpadła na jakiegoś Puchona i upadła.
- Przepraszam cię strasznie!- Zaczął się tłumaczyć chłopak.- Nie zauważyłem cię. Rozmawiałem z chłopakami i jakoś tak. Gapa ze mnie. Nic ci się nie stało?
- Nie, nie.- Dorcas uśmiechnęła się.- Się nie martw ze mnie też straszna gapa.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu chłopak przerwał ciszę.
- Jak masz na imię?
- Dorcas, a ty?
- Stan. Miło mi.
- Mi też. W której klasie jesteś?
- W czwartej, a ty?
- Też!- Zaśmiała się Dor.
Stali jeszcze chwilę rozmawiali. Czułam się głupio stojąc tak i na nich patrząc. Koledzy Stana chyba pomyśleli to samo, więc powiedziałam:
- Dor! Przecież nie znamy hasła! Pójdę się dowiedzieć i przyjdę po ciebie, a ty sobie jeszcze porozmawiaj.- Puściłam do niej oczko.- Chłopcy odprowadzicie mnie?
- Jasne!- Powiedzieli równocześnie.
Szłam z dwoma naprawdę przystojnymi chłopakami. Jeden, brunet miał na imię Carol, a drugi, blondyn Thomas. Fajnie nam się rozmawiało, jakbyśmy się znali od lat. Gdy dotarliśmy do wieży Gryffindoru chłopcy przytulili mnie. Zdziwiłam się bardzo, ale odwzajemniłam uściski. Chłopcy poszli już do swojej wieży, a ja czekałam na Dorcas, która nie znała hasła. W pewnej chwili nadszedł Bill.
- Cześć.- Powiedziałam.
- Hej.- Uśmiechnął się.- Miło cię widzieć.
- Spoko.- Nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, bo gdzieś w głębi duszy nadal byłam na niego zła.
- Jak minęły ci wakacje?
- W miarę. Nigdzie w tym roku nie pojechałam.- Skłamałam.
- Ja też nie.- I znów ten uśmiech, który mi przypominał jak bardzo byłam w nim zakochana.
- Niezręczna cisza.- Powiedziałam i spuściłam wzrok.
- Tja. Pamiętasz? Mieliśmy kiedyś tyle tematów do rozmów.
- Właśnie. Kiedyś.
- Jaki ja byłem głupi!- Powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Że ze mną byłeś?- Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
- Nie! Że zerwałem. I to jeszcze w taki sposób. Lily wybacz mi!- Bill klęknął na kolana. Miał łzy w oczach. „Udaje czy mówi poważnie?”.
- Co ty robisz? Co chcesz przez to uzyskać?
- Chcę znów z tobą być. Proszę cię. Każdy zasługuje na drugą szansę.
- Wstań.- Powiedziałam stanowczo. Czułam jakby moja miłość do niego wracała. „Czyli nadal go kocham. To w ogóle możliwe?”.- Bill nie odzywałeś się tyle miesięcy, jakbyś mnie nie znał i nagle oczekujesz, że ci od tak wybaczę i znów z tobą będę.
- Wiem, że to tak nie działa, ale chyba lepiej późno niż wcale.
- Idzie Dorcas. Nie mówimy nikomu o tym co się teraz stało ok? Się zastanowię i dam ci znać.
- Widzimy się jutro? Po lekcjach w nieużywanej klasie, w której się to skończyło ok?
- Dobra idź, bo Dor się zbliża.
- To cześć i dzięki za hasło!- Powiedział, gdy Dorcas do mnie podeszła zdziwiona.
Nie pytała o nic. Powiedziałam hasło i obraz Grubej Damy się otworzył, a my weszłyśmy do pokoju wspólnego. Nie zamierzałam póki co mówić jej o tym co zaszło z Billem, bo bym musiała słuchać godzinnego wykładu, jak to mnie Bill skrzywdził, i żebym się nie ważyła nawet dać mu drugiej szansy. Później do rozmowy dołączyłyby Ann i Alicja. Ta pierwsza by mówiła to co Bill, że każdy zasługuje na drugą szansę, zaś Alicja by stała po stronie Dorcas. Dopóki sama się nie zastanowię co mam zrobić nikt się o tym nie dowie. Mam nadzieję, że Bill też nikomu nie powie.
***
Po lekcjach poszłam w umówione miejsce, mówiąc dziewczynom, że idę do biblioteki na chwilę. Na całe szczęście nie chciały ze mną iść. Weszłam do nieużywanej klasy, w której Bill ze mną zerwał w marcu. Chłopak już tam był.
- O czym chciałeś pogadać?
- O nas. Zastanowiłaś się?
- Tak i ..
Ktoś za drzwiami kichnął. Znaczy, że jakaś osoba nas podsłuchiwała. Bill wyciągnął różdżkę i ostrożnie podszedł do drzwi. Bałam się, że może to być Filch. Wtedy byśmy mieli przerąbane, bo nie wolno nam przebywać w żadnej klasie, jeśli akurat nie mamy w niej lekcji, bez zgody nauczyciela. Nie był to jednak ani Filch, ani żaden nauczyciel. "Jak ona mogła mnie podsłuchiwać?!" pomyślałam.
a) imię i nazwisko (IMIONA BĄDŹ NAZWISKA Z HARR'EGO POTTER'A NIE BĘDĄ PRZYJMOWANE!!!);
b) wiek;
c) wygląd zewnętrzny;
d) charakter;
e) dom;
f) zainteresowania (W TYM ULUBIONE PRZEDMIOTY);
g) sytuacja rodzinna (JEŚLI JEST STARSZY NP.: 16 LAT, DLACZEGO DOPIERO TRAFIŁ DO HOGWARTU);
Wasze pomysły będę wplatać do nowych notek. :) Oczywiście nie wszystkie na raz, ale stopniowo. :) Miłego czytania. :)
***
- Już za godzinę będziemy w Hogwarcie!- Zapiszczała Ann.
Jak zwykle siedzieliśmy w dziewięciu w przedziale. Przed chwilą skończyliśmy grać w butelkę, ponieważ konduktor kazał spakować rzeczy, sprawdzić czy wszystko zabraliśmy i nałożyć szkolne szaty. Przez resztę drogi aż do zamku wspominaliśmy nasz wspólny tydzień u Dorcas. Prawie bez przerwy śmialiśmy się. Oczywiście nie byłby to James, gdyby się na mnie nie obraził. On twierdzi, że jest we mnie zakochany, że jestem jego, dlatego jest zazdrosny.
- Lily, wcześniej cię nie pytałem, bo nie było okazji.- Zaczął James.- Kim jest Chris?
- Długa historia, a poza tym nie chcę o tym mówić.
- Mamy jeszcze czas.- Nalegał.
- Jejku.- Stwierdziłam, że dla świętego spokoju powiem, bo on i tak się nie odczepi.- W tamtym roku byłam z rodziną w Paryżu u wujka. On i ciocia nie mogli mieć dzieci, więc adoptowali syna. Tym synem był Chris. On się we mnie zakochał i ciągle za mną latał, ale przy tym też czasami obrażał. Mieliśmy tam spędzić dwa tygodnie. Po tygodniu pobytu w Paryżu strasznie pokłóciłam się z Chrisem. On wybiegł z domu wściekły na mnie, wsiadł na motor i pojechał gdzieś. Wieczorem przyszedł do nas policjant i oznajmił, że Chris miał wypadek i jest w ciężkim stanie w szpitalu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochałam. Po dwóch dniach sam odłączył się od sprzętu medycznego, pisząc wcześniej list do nas. W liście napisał, żebyśmy po nim nie płakali. Wtedy u Dorcas przyszedł do mnie, ale jako duch. Rozmawiałam z nim przez chwilę, zemdlałam i dalej nie pamiętam.
- Ale czemu się odłączył od sprzętu? Dlaczego chciał umrzeć?- Dopytywał James.
- Przeze mnie. Odrzucałam go. Próbował zabrać mnie na randkę. Kiedy byłam chora zrezygnował z pójścia z resztą do miasta, tylko po to, żeby się mną zajmować. A ja? Cały czas go odtrącałam. Jestem draniem jakich mało.
- Lily..- James mnie objął, próbując pocieszyć.
- Zostaw mnie! Wiem, że ciebie ranię tak samo! Wiem, że ty też mnie kochasz i próbujesz zabrać na randkę! A ja? Cały czas cię odtrącam! Tak jak Chrisa! Jestem draniem! Ba! nawet zabójcą! Zabiłam go! Gdybym się z nim nie pokłóciła to by teraz żył! Staram się was nie ranić! Nie chodzi mi tylko o ciebie James, ale o was wszystkich! Staram się, ale mi nie wychodzi!- Rozpłakałam się i wybiegłam z przedziału.
Usiadłam na podłodze, parę kroków od naszego przedziału i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili ktoś usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Lily czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że mnie zraniłaś? Czy kiedykolwiek zarzuciłem ci, że coś stało się przez ciebie? Nigdy. Więc dlaczego tak mówisz? Ja wiem, że to w złości, ale takie oskarżenia? Owszem, kocham cię, próbuję zabrać cię na randkę. Do tej pory nie dawałem za wygraną, kiedy ty odmawiałaś, i dalej błagałem. Nie obiecuję, że przestanę o to prosić, bo to się nie zmieni, bo nadal mam nadzieję, że będziesz moją dziewczyną, ale mogę ci obiecać, że jeśli powiesz nie, to nie będę dalej nalegał. Przynajmniej nie w tym samym dniu.- Zaśmiał się.
- Wiesz? Nie pomogło mi to ani trochę.
- Nie umiem pocieszać, ale proszę cię rozchmurz się. Dobrze wiesz, że to nie twoja wina. To Chris wsiadł na motor. To on spowodował wypadek. To on odłączył się od sprzętu. Nie ma tu ani krzty twojej winy. Pamiętaj, że jeszcze nie raz się zakochasz. Chris nie jest jedynym chłopakiem na świecie.
- James przytul mnie.
Chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej niż na początku i pocałował w czoło.
- Już ci lepiej?- Kiwnęłam głową.- To chodźmy do przedziału, bo zaraz pociąg się zatrzyma.
Weszłam do przedziału. Początkowo nikt się nie odzywał, ale widząc mnie przybitą, Syriusz postanowił rozweselić atmosferę i zaczął śpiewać wymyśloną na poczekaniu piosenkę. Nie mogłam się nie śmiać, ponieważ Syriusz strasznie fałszował, a przy tym dobierał takie słowa, że głowa mała.
***
Około osiemnastej siedzieliśmy w Wielkiej Sali i słuchaliśmy przemówienia dyrektora.
- Jak zwykle przypominam wam drodzy uczniowie, że macie zakaz wstępu do Zakazanego Lasu. Jest to dozwolone tylko i wyłącznie, gdy macie szlaban i tylko w obecności, któregoś z nauczycieli. Nie możecie również chodzić w nocy po korytarzu. Dotyczy to uczniów, którzy NIE są prefektami. Coś jeszcze miałem powiedzieć? Aha! W tym roku możecie sugerować różne imprezy. O co chodzi? Są organizowane dyskoteki oczywiście, ale wy możecie proponować ich więcej. Nie musi być podany konkretny powód na przykład walentynki czy jakieś inne święto. Może to być nawet wygrana w meczu Quidittcha. Rozumiecie? Jeśli coś będzie niejasnego to zgłoście się do opiekunów waszych domów. A teraz wsuwajcie!
Półmiski zapełniły się jedzeniem. Nie byłam jakoś szczególnie głodna, ale zjadłam kawałek kurczaka, deser i wypiłam sok z dyni. Jak zwykle było wesoło. Bill siedział prawie na przeciwko mnie i jakoś dziwnie na mnie patrzył. Znałam go bardzo dobrze, w końcu był moim chłopakiem i widziałam, że głęboko się nad czymś zastanawia. Udawałam, że nie zwracam na to uwagi, ale Dorcas zauważyła, że coś jest nie tak i dała mi znak, że po kolacji pogadamy. Gdy już wszyscy wychodziliśmy z Wielkiej Sali Czarna zaczepiła mnie pod pretekstem poczekania na Severusa. Wiedziała, że pozostali go nie lubią, więc to była dobra wymówka, żebyśmy zostały same.
- Ej co ty tak na Billa patrzyłaś?- Zapytała mnie, gdy reszta naszych przyjaciół była już w bezpiecznej odległości od nas.
- Ja? Wydawało ci się.
Drzwi do Wielkiej Sali były zamknięte, a my stałyśmy parę metrów za nimi. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł Bill ze swoimi kolegami. Znów na mnie dziwnie popatrzył i nawet się uśmiechnął.
- Ruda! Co się dzieje?! Coś się stało w wakacje? Widziałaś się z nim? Pisałaś? Mów!
- Nic z tych rzeczy. Gdyby coś się stało byłabyś pierwszą osobą, która by o tym wiedziała. Uspokój się i mów co u ciebie i Syriusza?
- Nie jestem z nim. Chyba powoli się w nim odkochuje, a on we mnie, więc jest dobrze.
- Dor!
- No co?- Dziewczyna zaśmiała się i odwróciła, bo chciałyśmy już iść do wieży, ale wpadła na jakiegoś Puchona i upadła.
- Przepraszam cię strasznie!- Zaczął się tłumaczyć chłopak.- Nie zauważyłem cię. Rozmawiałem z chłopakami i jakoś tak. Gapa ze mnie. Nic ci się nie stało?
- Nie, nie.- Dorcas uśmiechnęła się.- Się nie martw ze mnie też straszna gapa.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu chłopak przerwał ciszę.
- Jak masz na imię?
- Dorcas, a ty?
- Stan. Miło mi.
- Mi też. W której klasie jesteś?
- W czwartej, a ty?
- Też!- Zaśmiała się Dor.
Stali jeszcze chwilę rozmawiali. Czułam się głupio stojąc tak i na nich patrząc. Koledzy Stana chyba pomyśleli to samo, więc powiedziałam:
- Dor! Przecież nie znamy hasła! Pójdę się dowiedzieć i przyjdę po ciebie, a ty sobie jeszcze porozmawiaj.- Puściłam do niej oczko.- Chłopcy odprowadzicie mnie?
- Jasne!- Powiedzieli równocześnie.
Szłam z dwoma naprawdę przystojnymi chłopakami. Jeden, brunet miał na imię Carol, a drugi, blondyn Thomas. Fajnie nam się rozmawiało, jakbyśmy się znali od lat. Gdy dotarliśmy do wieży Gryffindoru chłopcy przytulili mnie. Zdziwiłam się bardzo, ale odwzajemniłam uściski. Chłopcy poszli już do swojej wieży, a ja czekałam na Dorcas, która nie znała hasła. W pewnej chwili nadszedł Bill.
- Cześć.- Powiedziałam.
- Hej.- Uśmiechnął się.- Miło cię widzieć.
- Spoko.- Nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, bo gdzieś w głębi duszy nadal byłam na niego zła.
- Jak minęły ci wakacje?
- W miarę. Nigdzie w tym roku nie pojechałam.- Skłamałam.
- Ja też nie.- I znów ten uśmiech, który mi przypominał jak bardzo byłam w nim zakochana.
- Niezręczna cisza.- Powiedziałam i spuściłam wzrok.
- Tja. Pamiętasz? Mieliśmy kiedyś tyle tematów do rozmów.
- Właśnie. Kiedyś.
- Jaki ja byłem głupi!- Powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Że ze mną byłeś?- Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
- Nie! Że zerwałem. I to jeszcze w taki sposób. Lily wybacz mi!- Bill klęknął na kolana. Miał łzy w oczach. „Udaje czy mówi poważnie?”.
- Co ty robisz? Co chcesz przez to uzyskać?
- Chcę znów z tobą być. Proszę cię. Każdy zasługuje na drugą szansę.
- Wstań.- Powiedziałam stanowczo. Czułam jakby moja miłość do niego wracała. „Czyli nadal go kocham. To w ogóle możliwe?”.- Bill nie odzywałeś się tyle miesięcy, jakbyś mnie nie znał i nagle oczekujesz, że ci od tak wybaczę i znów z tobą będę.
- Wiem, że to tak nie działa, ale chyba lepiej późno niż wcale.
- Idzie Dorcas. Nie mówimy nikomu o tym co się teraz stało ok? Się zastanowię i dam ci znać.
- Widzimy się jutro? Po lekcjach w nieużywanej klasie, w której się to skończyło ok?
- Dobra idź, bo Dor się zbliża.
- To cześć i dzięki za hasło!- Powiedział, gdy Dorcas do mnie podeszła zdziwiona.
Nie pytała o nic. Powiedziałam hasło i obraz Grubej Damy się otworzył, a my weszłyśmy do pokoju wspólnego. Nie zamierzałam póki co mówić jej o tym co zaszło z Billem, bo bym musiała słuchać godzinnego wykładu, jak to mnie Bill skrzywdził, i żebym się nie ważyła nawet dać mu drugiej szansy. Później do rozmowy dołączyłyby Ann i Alicja. Ta pierwsza by mówiła to co Bill, że każdy zasługuje na drugą szansę, zaś Alicja by stała po stronie Dorcas. Dopóki sama się nie zastanowię co mam zrobić nikt się o tym nie dowie. Mam nadzieję, że Bill też nikomu nie powie.
***
Po lekcjach poszłam w umówione miejsce, mówiąc dziewczynom, że idę do biblioteki na chwilę. Na całe szczęście nie chciały ze mną iść. Weszłam do nieużywanej klasy, w której Bill ze mną zerwał w marcu. Chłopak już tam był.
- O czym chciałeś pogadać?
- O nas. Zastanowiłaś się?
- Tak i ..
Ktoś za drzwiami kichnął. Znaczy, że jakaś osoba nas podsłuchiwała. Bill wyciągnął różdżkę i ostrożnie podszedł do drzwi. Bałam się, że może to być Filch. Wtedy byśmy mieli przerąbane, bo nie wolno nam przebywać w żadnej klasie, jeśli akurat nie mamy w niej lekcji, bez zgody nauczyciela. Nie był to jednak ani Filch, ani żaden nauczyciel. "Jak ona mogła mnie podsłuchiwać?!" pomyślałam.
środa, 24 grudnia 2014
Święta :)
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam:
- dużo szczęścia
- bogatego Mikołaja
- radości z prezentów
- a przede wszystkim rodzinnych świąt
Co do notki to postaram się ją wrzucić jeszcze w tym tygodniu, więc zaglądajcie tutaj często i bądźcie cierpliwi.:) A i pamiętajcie, żeby zjeść dużo grochu. :P Jeszcze raz wesołych świąt. :*
- dużo szczęścia
- bogatego Mikołaja
- radości z prezentów
- a przede wszystkim rodzinnych świąt
Co do notki to postaram się ją wrzucić jeszcze w tym tygodniu, więc zaglądajcie tutaj często i bądźcie cierpliwi.:) A i pamiętajcie, żeby zjeść dużo grochu. :P Jeszcze raz wesołych świąt. :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)