piątek, 10 października 2014

Rozdział XXIII

- A na boisko wchodzi drużyna Gryfonów!- Krzyknął komentator.
Pani Hooch weszła na środek boiska, kapitanowie drużyn również.
- To ma być czysta gra. Żadnych faulów, a zwłaszcza zwalania z miotły!- Powiedziała nauczycielka.- Hulk rozumiesz?!
Kapitan naszej drużyny mruknął tylko i wsiadł na swoją miotłę. Reszta zawodników zrobiła to samo. Pogoda była idealna, jak na zimę. Słońce świeciło, niebo było bezchmurne, ale wiał lekki wiatr. Pani Hooch dmuchnęła w gwizdek i wszyscy wylecieliśmy w powietrze.
- Kafla przejmuje Black! Podaje do Cormaca! Ten podaje do Nelsona. Nelson leci w stronę obręczy Krukonów. Sprytnie omija wszystkich przeciwników, przygotowuje się do rzutu i? Jeeeest! Drużyna Gryfonów zdobywa dziesięć punktów!- Krzyknął komentator, a kibice Gryfonów oszaleli na trybunach. Pierwsze dwie minuty i już gol.- Ale co to? Pałkarze Krukonów naradzają się. Czyżby planowali odbić tłuczek w czyjś łeb? O tak! Nic się przede mną nie ukryje!
Po godzinie prowadziliśmy dziewięćdziesiąt do dwudziestu. Próbowałem wypatrzyć znicza jednocześnie oglądając przebieg meczu. Nagle zobaczyłem, że złoty znicz lata koło ucha szukającego Krukonów. Aby nie wzbudzić jego podejrzeń, powoli i spokojnie skierowałem się w jego stronę. Zacząłem gwizdać, gdy mnie spostrzegł. Gdy byłem na tyle blisko, żeby złapać znicz po prostu to zrobiłem. „To było za łatwe.” pomyślałem. Już chciałem podlecieć do Syriusza i przybić z nim piątkę, gdy zobaczyłem, że w jego stronę leci tłuczek. Zdążyłem jedynie krzyknąć „Syriusz uważaj!”, ale krzyknąłem za późno i przerażony patrzyłem jak mój przyjaciel spada z wysokości sześciu stóp (18 metrów). Spadł na ziemię z wielkim hukiem, który słyszałem z tak daleka. Spojrzałem gniewnie w stronę krukońskich pałkarzy. Zleciałem na ziemię, reszta drużyny również. Nawet Krukoni się zainteresowali. Natychmiast podbiegłem do Syriusza. Przepychałem się przez innych uczniów. Przy chłopaku był już dyrektor Dumbledore i profesor McGonagall. Padłem na ziemię obok przyjaciela. Jego ciało było w jakiś dziwny sposób wygięte, wyglądał jak lalka, którą ktoś byle jak położył. Szybko wziąłem go na ręce i zacząłem iść w stronę zamku. Nie słuchałem pani profesor, która kazała mi się zatrzymać. Dla mnie najważniejsze było zdrowie mojego najlepsza przyjaciela, brata, którego nigdy nie miałem. Całą drogę do Skrzydła Szpitalnego towarzyszyła mi Dorcas. Nic nie mówiliśmy. Gdy wreszcie tam dotarliśmy położyłem Syriusza na najbliższe łóżko i zawołałem panią Pomfrey. Pielęgniarka bardzo szybko przybiegła. Natychmiast podała Syriuszowi jakiś lek. Po chwili chłopak odzyskał normalny kolor skóry, nie był już blady jak ściana. Jego oddech również się unormował, zauważyłem to po ruchach klatki piersiowej. Pani Pomfrey podała mu jeszcze SzkieleWzro, aby kości prawej ręki i lewej nogi się zrosły.
- Narazie nie mogę nic więcej zrobić.- Powiedziała pielęgniarka.- Musimy czekać aż się obudzi, gdyby jednak coś zaczęło się z nim dziać zawołajcie mnie.
Kiwnąłem głową i usiadłam na łóżku obok.
- Jak myślisz kto to zrobił?- Zapytała mnie Dorcas.
- Któryś z pałkarzy Krukonów. Pewnie ten gnojek Michael. Zemszczę się. Jeszcze mnie popamięta.
- James, nie rób nic głupiego.
- Wiem Dor, wiem.
Razem z Dorcas siedzieliśmy w Skrzydle Szpitalnym cały dzień. Nie jedliśmy, nie piliśmy, nawet się nie przebraliśmy. Po prostu siedzieliśmy w ciszy i obserwowaliśmy Syriusza czy jego stan się nie pogarsza. Gdy wybiła dwudziesta pierwsza powiedziałem:
- Dorcas chodźmy już. Jest dwudziesta pierwsza.
- Ja się stąd nigdzie nie ruszam.
- Dor chodź, proszę.
- Nie!- Krzyknęła.- Zostanę tu, przy nim. Idź jak chcesz. Spokojnie, jakby coś się działo poinformuję cię.
- No dobrze, jak chcesz, ale nie wracaj sama w nocy.- Powiedziałem i wyszedłem z sali.
Perspektywa Dorcas:
Siedziałam trzy godziny przy łóżku Syriusza bez przerwy trzymając jego rękę. Modliłam się, aby wyszedł z tego i znów był tym samym, dowcipnym Syriuszem co kiedyś. Około pierwszej w nocy znudziło mi się siedzenie, więc położyłam się obok niego na łóżku. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam. Obudziłam się wczesnym rankiem. Słońce dopiero wschodziło, a Syriusz nie spał. Patrzył na mnie tymi swoimi czarnymi oczami. Był zdziwiony, więc szybko wstałam z łóżka i poczułam jak się czerwienię.
- Czyżby Dorcas się zarumieniła?- Uśmiechnął się.- Nie masz czego się wstydzić. Tylko powiedz mi, dlaczego? Dlaczego tu ze mną leżałaś?- Zaśmiał się.
- Miałeś wypadek, a ja nie chciałam, żeby pani Pomfrey cię zaniedbała, więc siedziałam tu przez całą noc. A jeśli by cię zaniedbała to z kim ja bym się drażniła?- Powiedziałam nie wiedząc jak się wytłumaczyć.
- Słodka jesteś. I śliczna.- Tym razem on też się zarumienił.
- Dziękuję. Miły jesteś jak nie przebywasz z kumplami.
- Ja zawsze staram się być miły dla ciebie.
- Nie zawsze ci to wychodzi.
- Od teraz będę się starał obiecuję ci to.- Chciał wstać, ale był jeszcze za słaby.- Przytulisz mnie?
Przytuliłam go. Poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu, takie „motylki”. „A może ja i Syriusz będziemy razem? I może to z nim przeżyję ten pierwszy raz?” od razu skarciłam się za to co pomyślałam. Jak mogłam myśleć o pierwszym razie w wieku trzynastu lat? To było niedorzeczne. A poza tym ja i Syriusz? Niemożliwe!
- Ja już pójdę, bo wiesz dzisiaj lekcje się zaczynają o dziewiątej, a ja jeszcze muszę wziąć prysznic, przebrać się, spakować książki i coś zjeść.- Uśmiechnęłam się.- Jak chcesz to mogę cię odwiedzić w wolnej chwili.
- Pewnie!- Powiedział radośnie.- Przy tobie na pewno szybciej wrócę do formy.
Pomachałam do niego i wyszłam. W drodze do dormitorium myślałam czy ja naprawdę jestem w nim zakochana, czy mi się tylko tak wydaje. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w jasne jeansy, czarny sweter, który wydziergała moja babcia i obudziłam dziewczyny. Spakowałam książki i nie czekając na przyjaciółki zeszłam do Wielkiej Sali na śniadanie. Niestety nie mogłam spokojnie zjeść śniadania, bo od razu wszyscy zaczęli mnie wypytywać o Syriusza. W momencie, gdy skończyłam jeść jajecznicę podeszła do mnie profesor McGonagall.
- Ty i James jesteście zwolnieni z dzisiejszych lekcji.
- Jak to?
- Zajmijcie się Blackiem, on tego potrzebuje.
- A James? Wie o tym?
- Już siedzi w Skrzydle Szpitalnym.
Czym prędzej pobiegłam w stronę Skrzydła, po drodze potrącając paru pierwszoklasistów. W głowie miałam tylko Syriusza. Myślałam o nim bez przerwy. „Dlaczego jesteśmy zwolnieni? Mamy zająć się Syriuszem? Coś z nim nie tak?” Wtedy zdałam sobie sprawę, że gdyby go zabrakło to by mi go strasznie brakowało, że po prostu się w nim zakochałam. Parę minut później siedziałam już przy łóżku Syriusza.
- Może ja was gołąbeczki zostawię.- Powiedział James i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyszedł.
- Jak się czujesz?- Zapytałam.
- Przy tobie coraz lepiej.
- Nie zgrywaj amanta, nie podrywaj mnie. Pytam poważnie.
- A ja ci poważnie odpowiadam. Dorcas.. Ja chcę być tylko miły, nic więcej.
- No niech ci będzie.- Uśmiechnęłam się.- Potrzebujesz czegoś? Może jesteś głodny?
- Nie, nie. Właściwie dlaczego nie jesteś na lekcjach tylko siedzisz tu ze mną?
- Tak szczerze to dowiedziałam się piętnaście minut temu, że jestem zwolniona razem z Jamesem ze wszystkich lekcji, po to żeby zająć się tobą. Jeśli nie chcesz to mogę iść na lekcje i nie siedzieć tu.- Zapytałam i zawiedziona spuściłam głowę.
- Ej nic takiego nie powiedziałem! Chcę, żebyś tu była.- Powiedział z troską w głosie. Powoli usiadł na łóżku i mnie objął. Poczułam się wtedy tak bezpiecznie.
Przez sześć godzin rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Było świetnie. Nikt nam nie przeszkadzał, pewnie to zasługa Jamesa. Syriusz ani razu nie próbował mnie podrywać. Naprawdę był miłym chłopakiem, dowiedziałam się, że jest też inteligentny i mądry tylko, że czasem mu się nie chce. Mimo wszystko ten wypadek wyszedł na dobre. Wreszcie poznałam Syriusza z tej lepszej strony. Takie szczęście w nieszczęściu.
***
Tym razem parę słów ode mnie będzie na końcu. :P A więc zacznę od tego, że… Mój blog zobaczyło już ponad dwa tysiące osób!!! To dla mnie wielkie zaskoczenie, że aż tylu to zainteresowało!! Ale z drugiej strony się zasmuciłam, że z tych dwóch tysięcy komentują tylko dwie czasami trzy osoby. ;( Ale z trzeciej strony… :P Cieszę się, że chociaż te dwie osoby czytają i komentują. ;D A teraz co do rozdziału. Może i krótki, ale również bardzo istotny, bo coś się zaczyna dziać między Dorcas, a Syriuszem. :3 Potrzymam Was w niepewności jeszcze przez parę rozdziałów haha. :D Taka zła ja. :P 

3 komentarze:

  1. Mam nadzieje że Dor i Łapa będą parą ponieważ uważam że do siebie pasują. Rozdział cóż jak zwykle bardzo fajny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, gratuluję 2 tys. Rozdział fajny, czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ma 7000 wyswietleń, a komentuje ok.12 - 13 osób chyba :((((
    Syriusz taki soł słit maj dir :*
    Chłodem Ann Wolf

    OdpowiedzUsuń